Bardzo
się cieszę, że tym razem nie odłożyłam książki na potem, nie kazałam
jej nabierać na półce mocy urzędowej, tylko przeczytałam ją od razu.
Dzięki temu ja bawiłam się świetnie, a bardzo dobra książka nie musiała
długo czekać na swoją kolejkę. Za przywiezioną przez Padmę powieść Anny
Fryczkowskiej „Starsza pani wnika” zabrałam się, gdy tylko rozstałam się
z Flavią de Luce. Od razu przyznam się, że jest to pierwsza książka tej
autorki, jaką przeczytałam, mimo iż jej „Kobieta bez twarzy” od dawna
kurzy się na półce. Ale już się niedługo kurzyć przestanie, bo po tak
świetnym początku, mam ochotę na więcej. Kto by pomyślał, że historia
kilku dziarskich (mniej lub bardziej) starszych pań, niemrawego wnuczka
szukającego zajęcia i podwórzowych kotów spodoba mi się tak bardzo...
Bezrobotny
wuefista, Jarek, pardon, Jaro Trzaskowski, zaczyna swoją karierę jako
prywatny detektyw od próby znalezienia byłego męża pewnej kobiety. Jego
zatroskana babcia, Halina, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i pomóc
wnukowi. Przeszukuje jego laptop, wynajduje mu nowe tropy, za jego
plecami prowadzi własne dochodzenie... Nieoczekiwanie pojawiają się
kolejne zlecenia – znika pewna kobieta, a w sąsiedztwie ktoś morduje
podwórzowe koty. Tropy mnożą się, łączą i zaskakują...
Duży
plus należy się Annie Fryczkowskiej za galerię ciekawych, niebanalnych
bohaterów. Czy raczej bohaterek, bo to panie (starsze panie!), grają w
tej powieści główne skrzypce. „Starsza pani wnika” to bardzo ciekawy
portret naszego społeczeństwa, a właściwie jego części, najczęściej
pomijanej i ignorowanej. Babcia Halina i jej przyjaciółki to kobiety z
temperamentem, pełnowymiarowe postacie, które biorą sprawy w swoje ręce i
nie pozwalają pewnym niedogodnościom podeszłego wieku odebrać im
wigoru. Równocześnie autorka przypomina nam, że pozornie zuniformizowane
staruszki, często przecież określane przez nas jako podmiot zbiorczy,
„moherowe berety”, to przecież indywidualne jednostki, kobiety zupełnie
od siebie różne i pełne innych oczekiwań. Są wśród nich dewotki, są
uskarżające się na wszelkie choroby hipochondryczki, są dziarskie
staruszki, są podejrzliwe sąsiadki, wścibskie starsze panie, panie
przeżywające trzecią młodość...
Bohaterowie
powieści, mimo iż zabawni i sympatyczni, odkrywają przed czytelnikiem
drugie dno – bezradne pozornie staruszki pokazują pazurki, nieudacznik
wuefista nieco mężnieje, a niedostępne kobiety miękną i potulnieją. Nikt
nie jest w tej powieści doskonały, nikt nie jest bez winy, a
niedoskonałość bohaterów każe nam na nowo przewartościować swoją opinię o
nich.
Spodziewałam
się po „Starszej pani...” zabawnego i lekkiego kryminału, a dostałam
chyba coś więcej. To prawda, nie brakuje w książce zabawnych momentów,
ale atmosfera powieści szybko staje się nieco bardziej mroczna. Pod
płaszczykiem lekkiej na pozór historii Fryczkowska pisze o tym, o czym
wiele osób najchętniej nie chce pamiętać. O tym, że starsze osoby często
są dla nas niewidzialne, że zapominamy, że mają one swoje marzenia, że
starość często nie oznacza ani braku uczuć, ani zaniku sprawności
umysłowej. Pisze też o okrucieństwie wobec zwierząt, o ludzkiej
obojętności i braku zrozumienia. Pisze
o braniu sprawy w swoje ręce, o tym, czym jest sprawiedliwość, a czym
odwet. W dodatku pisze świetnie – naturalny, potoczysty i dowcipny styl
wciąga czytelnika, a ironiczne, czasami mroczne spojrzenie na otaczającą
nas rzeczywistość skłania do myślenia.
Polecam
„Starszą panią...” wszystkim, którzy lubią powieści kryminalne z
ciekawym wątkiem obyczajowym, w dodatku bardzo dobrze napisane. A jeśli
chodzi o mnie, to natychmiast zabieram się za „Kobietę bez twarzy”. I
mam nadzieję, że Anna Fryczkowska napisze kolejną książkę o agencji
detektywistycznej Jarex! Bardzo chętnie ją wtedy przeczytam...
kasia.eire
OdpowiedzUsuń2012/06/16 16:20:18
A ja ci polecam inne jej powieści, przeczytałam wszystkie i nie potrafiłabym wskazać najlepszej, bo każda w innym stylu i każda ma to coś.
padma
2012/06/16 16:22:36
Szybko ci poszło:) Ja też chętnie przeczytam coś jeszcze o agencji Jarex:)
tommyknocker
2012/06/17 18:06:49
Właśnie czytam i również rekomenduję :)
dabarai
2012/06/18 11:31:51
Kasiu - właśnie czytam "Kobietę bez twarzy" i juz kombinuję, czy moja biblioteka ma inne książki tej autorki. Świetnie się czxyta, trzyma w napięciu.
Padmo, mam dobre wiadomości. Od autrorki dowiedziałam się, że właśnie pracuje nad kolejną książką! Nie wiadomo kiedy się Jarex 2 pod roboczym tytułem Muskuł ukaże, ale będę autorkę dopingować.
Tommy - a czytałeś coś jeszcze Fryczkowskiej?