sobota, 16 czerwca 2012

Anna Fryczkowska - "Starsza pani wnika"

Bardzo się cieszę, że tym razem nie odłożyłam książki na potem, nie kazałam jej nabierać na półce mocy urzędowej, tylko przeczytałam ją od razu. Dzięki temu ja bawiłam się świetnie, a bardzo dobra książka nie musiała długo czekać na swoją kolejkę. Za przywiezioną przez Padmę powieść Anny Fryczkowskiej „Starsza pani wnika” zabrałam się, gdy tylko rozstałam się z Flavią de Luce. Od razu przyznam się, że jest to pierwsza książka tej autorki, jaką przeczytałam, mimo iż jej „Kobieta bez twarzy” od dawna kurzy się na półce. Ale już się niedługo kurzyć przestanie, bo po tak świetnym początku, mam ochotę na więcej. Kto by pomyślał, że historia kilku dziarskich (mniej lub bardziej) starszych pań, niemrawego wnuczka szukającego zajęcia i podwórzowych kotów spodoba mi się tak bardzo...
Bezrobotny wuefista, Jarek, pardon, Jaro Trzaskowski, zaczyna swoją karierę jako prywatny detektyw od próby znalezienia byłego męża pewnej kobiety. Jego zatroskana babcia, Halina, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i pomóc wnukowi. Przeszukuje jego laptop, wynajduje mu nowe tropy, za jego plecami prowadzi własne dochodzenie... Nieoczekiwanie pojawiają się kolejne zlecenia – znika pewna kobieta, a w sąsiedztwie ktoś morduje podwórzowe koty. Tropy mnożą się, łączą i zaskakują...
Duży plus należy się Annie Fryczkowskiej za galerię ciekawych, niebanalnych bohaterów. Czy raczej bohaterek, bo to panie (starsze panie!), grają w tej powieści główne skrzypce. „Starsza pani wnika” to bardzo ciekawy portret naszego społeczeństwa, a właściwie jego części, najczęściej pomijanej i ignorowanej. Babcia Halina i jej przyjaciółki to kobiety z temperamentem, pełnowymiarowe postacie, które biorą sprawy w swoje ręce i nie pozwalają pewnym niedogodnościom podeszłego wieku odebrać im wigoru. Równocześnie autorka przypomina nam, że pozornie zuniformizowane staruszki, często przecież określane przez nas jako podmiot zbiorczy, „moherowe berety”, to przecież indywidualne jednostki, kobiety zupełnie od siebie różne i pełne innych oczekiwań. Są wśród nich dewotki, są uskarżające się na wszelkie choroby hipochondryczki, są dziarskie staruszki, są podejrzliwe sąsiadki, wścibskie starsze panie, panie przeżywające trzecią młodość...
Bohaterowie powieści, mimo iż zabawni i sympatyczni, odkrywają przed czytelnikiem drugie dno – bezradne pozornie staruszki pokazują pazurki, nieudacznik wuefista nieco mężnieje, a niedostępne kobiety miękną i potulnieją. Nikt nie jest w tej powieści doskonały, nikt nie jest bez winy, a niedoskonałość bohaterów każe nam na nowo przewartościować swoją opinię o nich.
Spodziewałam się po „Starszej pani...” zabawnego i lekkiego kryminału, a dostałam chyba coś więcej. To prawda, nie brakuje w książce zabawnych momentów, ale atmosfera powieści szybko staje się nieco bardziej mroczna. Pod płaszczykiem lekkiej na pozór historii Fryczkowska pisze o tym, o czym wiele osób najchętniej nie chce pamiętać. O tym, że starsze osoby często są dla nas niewidzialne, że zapominamy, że mają one swoje marzenia, że starość często nie oznacza ani braku uczuć, ani zaniku sprawności umysłowej. Pisze też o okrucieństwie wobec zwierząt, o ludzkiej obojętności i braku zrozumienia. Pisze o braniu sprawy w swoje ręce, o tym, czym jest sprawiedliwość, a czym odwet. W dodatku pisze świetnie – naturalny, potoczysty i dowcipny styl wciąga czytelnika, a ironiczne, czasami mroczne spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość skłania do myślenia. 
Polecam „Starszą panią...” wszystkim, którzy lubią powieści kryminalne z ciekawym wątkiem obyczajowym, w dodatku bardzo dobrze napisane. A jeśli chodzi o mnie, to natychmiast zabieram się za „Kobietę bez twarzy”. I mam nadzieję, że Anna Fryczkowska napisze kolejną książkę o agencji detektywistycznej Jarex! Bardzo chętnie ją wtedy przeczytam...

1 komentarz:

  1. kasia.eire
    2012/06/16 16:20:18
    A ja ci polecam inne jej powieści, przeczytałam wszystkie i nie potrafiłabym wskazać najlepszej, bo każda w innym stylu i każda ma to coś.
    padma
    2012/06/16 16:22:36
    Szybko ci poszło:) Ja też chętnie przeczytam coś jeszcze o agencji Jarex:)
    tommyknocker
    2012/06/17 18:06:49
    Właśnie czytam i również rekomenduję :)
    dabarai
    2012/06/18 11:31:51
    Kasiu - właśnie czytam "Kobietę bez twarzy" i juz kombinuję, czy moja biblioteka ma inne książki tej autorki. Świetnie się czxyta, trzyma w napięciu.

    Padmo, mam dobre wiadomości. Od autrorki dowiedziałam się, że właśnie pracuje nad kolejną książką! Nie wiadomo kiedy się Jarex 2 pod roboczym tytułem Muskuł ukaże, ale będę autorkę dopingować.

    Tommy - a czytałeś coś jeszcze Fryczkowskiej?

    OdpowiedzUsuń