Nie obchodzę
Walentynek, ale tak się zdarzyło, że właśnie wczoraj skończyłam czytać
książkę, która się świetnie wpisała w powszechnie panujący nastrój pełen
serduszek, czekoladek i miłosnych wierszyków tudzież kartek. Mowa o
„Alei Bzów” Aleksandry Tyl, którą to książkę dostałam od wydawnictwa
Prozami. Bo chociaż nie obchodzę Walentynek, to muszę się przyznać, że
lubię czasem czytać romanse, powieści o poszukiwaniu swojej drugiej
połówki i lekkie opowieści o życiu i miłości.
Od razu zaznaczę, że
książka nie wydała mi się ani kiczowata, ani cukierkowo-landrynkowo
przesłodzona. Nic takiego. I chyba nie można jej nazwać typową
romantyczną historią o miłośc, w której wszystko jest oczywiste i proste
– on i ona, odkryte uczucie, problemy i przykrości i nieodzowny happy
end. „Aleja Bzów” jest zgrabnie opowiedziana, pełna ciepłych postaci,
lekkich dialogów i interesujących sytuacji. Miłość pojawia się właściwie
przypadkiem, na drugim planie, a na pierwszy wychodzą zupełnie inne
sprawy. Może i domyśliłam się, jakie zakończenie szykuje autorka dla
głównej bohaterki (czy może – jakiego dla niej szykuje partnera), ale to
wcale nie przeszkodziło mi w pochłonięciu tej książki niemal jednym
tchem.
Iza, główna
bohaterka „Alei Bzów” ma bowiem sporo problemów. Ukochana babcia musi
się wyprowadzić z wiejskiego pałacyku, który zamieszkuje od lat z innymi
lokatorami, bo przyjechał pan „dziedzic”, kupił pałac i będzie go
przerabiał na hotel dla bogatych turystów. W pracy też nie wiedzie jej
się zbyt dobrze – Iza pracuje jako dziennikarka w magazynie OKO (wcale
nie okulistycznym, tylko kulturalno-społecznym) i właśnie stara się o
awans. Jej starania utrudnia niestety żądna krwi, ambitna i niezbyt
przyjemna stażystka Marta, która często działa według zasady „po trupach
do celu”. W dodatku najbliższa przyjaciółka i współlokatorka Izabelli
znienacka oznajmia, że zerwała z narzeczonym i wyjeżdża z kraju. Kiedy
więc Iza wraca do mieszkania, w którym gałąź wybiła szybę w oknie,
wydaje się jej, że już gorzej być nie może. Dopiero poznana przypadkiem
sąsiadka, Monika, uświadamia jej, że czasem trzeba do własnego życia
nabrać dystansu i że własne problemy maleją w obliczu cudzych
prawdziwych nieszczęść.
Może to sprawiły
także Walentynki i panująca wokół atmosfera, ale książkę czytałam z
prawdziwą przyjemnością. Była to powieść w sam raz na czytanie podczas
kąpieli z bąbelkami, na podczytywanie na fotelu lub sofie pod kocem z
kubkiem gorącej herbaty. Książka, podczas której mogłam się odprężyć,
zrelaksować i zapomnieć o stresującym dniu w pracy.
Iza jest przemiłą,
trochę naiwną dziewczyną pod trzydziestkę, z którą łatwo się
czytelnikowi zaprzyjaźnić. Nie potrafi być bezwzględna czy wyrachowana,
ma swoje zasady, którymi się kieruje i czasem jest zawstydzająco naiwna.
Jednak nie sposób jej nie polubić. Zresztą w powieści więcej jest
takich ciepłych i miłych postaci. W dodatku problemy Izy, jej babci, a
także Moniki i Oliwki wciągnęły mnie, być może także dlatego, że były
takie „ludzkie” i mogłyby się też przytrafić nam lub naszym znajomym.
Poza tym spodobał mi
się styl, w jakim napisana jest ta powieść – prosty i lekki, miejscami
dowcipny. Wydawało mi się, że autorka nie stara się być zabawna na siłę,
ale raczej z humorem pisze o niektórych sprawach. Za to zakończenie
książki, będąc raczej z gatunku tych otwartych, zostawiło parę nie do
końca rozwiązanych wątków, które mam nadzieję autorka nam wkrótce
rozwiąże!
Być może wiele osób
uzna, że historia jest banalna, a sama książka lekka, łatwa i niezbyt
poważna, ale ja myślę, że wśród wielu podobnych książek powieść
Aleksandry Tyl zasługuje na uwagę. Bardzo chętnie przeczytam też inne
książki autorki.
Jedna uwaga, która
dotyczy korekty – znalazłam kilka nieścisłości, błędów, w tym
ortograficzny(!), które mi nieco popsuły odbiór książki. Zwykle jestem
bardzo zrelaksowana, ale w tej książce błędy zbyt mi się rzuciły w oczy.
Mam nadzieję, że innych książkach wydawnictwa korekta będzie
dokładniejsza.
A ja będę czekać z zaciekawieniem, czy pojawi się kontynuacja książki.
Kontynuacja już chyba jest, choć nie dam sobie ręki uciąć, że to na pewno kontynuacja :). Ale za nic sobie nie przypomnę tytułu :( Kojarzę tylko okładkę z dziewczynką w różowej sukience, z tego co wiem główna bohaterka jest ta sama, więc to chyba drugi tom...
OdpowiedzUsuń