Pssst,
znowu mam stosik do pochwalenia się! Jak to się dzieje, że ostatnio
tyle książek mnie zainteresowało? Większość tych zakupów spowodowana
była spontanicznymi, radosnymi decyzjami w księgarniach lub charity
shopach...
Od dołu leżą i cieszą oko:
Carol Topolski, „Do No Harm" -
debiutancka powieść Topolski, "Monster Love", była jedną z tych
książek, które przyprawiały mnie o dreszcze podczas czytania, ale od
której nie potrafiłam się oderwać. Nowa książka autorki porusza podobna
tematykę, (zło dziejące się w najbardziej nieoczekiwanych miejscach) i
wydaje się równie intrygująca – opowieść o tajemnicach ukrywanych
przez pozornie szacowną lekarkę.
Linda Grant, „We Had It So Good" –
najnowsza książka autorki „Clothes on Their Backs”, opowieść o tym,
jak mało wiemy o swoich rodzicach i jak łatwo nasze wygodne życie, na
które tak ciężko pracowaliśmy, może okazać się złudzeniem.
Neel Mukherjee, „A Life Apart"
– Ritwik, młody chłopak, który uciekł ze slumsów w Kalkucie do
Oxfordu, pisze powieść z czasów podziału Indii, starając się
równocześnie przeżyć jako nielegalny imigrant. Ta debiutancka książka
zdobyła prestiżową nagrodę w Indiach, zebrała też pochwalne recenzje w
Wielkiej Brytanii.
Jaspreet Singh, „Chef"-
debiutancka powieść o konflikcie kaszmirskim, widzianym oczami Kirpala
Singha, kucharza w obozie wojskowym generała Kumara. Opowieść o miłości,
honorze i jedzeniu.
Kader Abdolah, „The House of the Mosque" –
Kader Abdolah to pseudonim irańskiego pisarza mieszkającego w Holandii.
To opowieść o irańskiej rodzinie mieszkającej w domu przy meczecie,
tocząca się w czasach wiodących do rewolucji, która miała obalić szacha
i na zawsze odmienić życie rodziny głównego bohatera.
Peter Straub, „A Dark Matter" –
przerażająca opowieść o tym, co rzeczywiście zdarzyło się w latach
sześćdziesiątych podczas sekretnego rytuału, w którym udział wzięli
naśladowcy i wyznawcy charyzmatycznego guru Spensera Mallona.
Victoria Hislop, „The Return” („Powrót”) -
powieść przetłumaczona na język polski kilka lat temu. Młoda Angielka
Sonia Cameron podczas wędrówek po Grenadzie zachodzi do jednej z
licznych kawiarni. Zaintrygowana zdobiącymi ściany pożółkłymi
fotografiami nawiązuje rozmowę ze starym kelnerem, który opowiada jej
historię rodziny Ramirezów, poprzednich właścicieli lokalu.
Elizabeth Chadwick, „The Time of Singing”
- historyczna powieść popularnej autorki brytyjskiej, znanej też
polskim czytelnikom, która przenosi nas w wiek dwunasty, w czasy Henryka
II i opowiada prawdziwą ponoć historię małżeństwa Idy de Tosney,
kochanki króla, i Rogera Bigoda.
Nora Lofts, „Eleanor the Queen” -
kolejna angielska autorka, kolejna powieść historyczna, w dodatku z tej
samej epoki co poprzednia, o Eleonorze Akwitańskiej. Jak widać po
przeczytaniu „The Other Boleyn Girl” ciągnie mnie do powieści
historycznych...
Helen Dunmore, „Burning Bright” -
coś współczesnego dla odmiany. Historia szesnastoletniej Nadine,
samotnej i naiwnej dziewczyny i Enid, starszej kobiety żyjącej
przeszłością i rozmyślającej o minionej, zakazanej miłości.
Salley Vickers, „Miss Garnet's Angel” („Anioł panny Garnet”) -
powieść, którą zachwalało wiele osób w bibliotece... Biblijna historia
Tobiasza i anioła staje się dla przebywającej w Wenecji Julii okazją do
rozważań o jej własnym życiu.
Aleksandra Tyl, „Aleja Bzów” -
jedyna polska książka w stosie, otrzymana od Wydawnictwa Prozami,
pierwsze moje spotkanie z tą autorką. Historia Izabeli, samotnej
dziennikarki, na której głowę spadają same problemy: wyjazd
przyjaciółki, nadchodząca eksmisja babki, problemy w pracy.. Tylko
wizyty w pałacu przy Alei Bzów powodują szybsze bicie serca. (Zaczęłam
książkę natychmiast podczytywać, czuję, że trafiła w nastrój...)
Oficjalnie potwierdzam - potrzebny mi nowy regał.
OdpowiedzUsuńkasia.eire
2011/02/13 02:11:56
Wiesz co, zastanawia mnie, czy pracując w bibliotece nie możesz części z nich po prostu wypozyczyć? Piszę ze względów tylko i wyłącznie technicznych, przecież w takim tempie to ci miejsca zabraknie. Ja się wzbraniam przed kupowaniem lit anglojęzycznej, chyba ze nie ma jej u mnie w bibliotece, co sobie sprawdzam po prostu w katalogu przed kupieniem. Mogę dostać książki z całego Donegalu, nie ma u mnie w mieście, przesyłają z innego, byle w obrębie hrabstwa, a i z innych wysylają, ale się czeka do 8 tygodni. Tak sobie wymyśliłam, bo mnie już miejsca zdecydowanie brak. A Ty przecież tam pracujesz, to już w ogóle. Kupuję głównie polskie, bo tu znowu tych nie ma, chyba, ze w mojej bibliotece, w sensie tej, którą prowadzę.
dabarai
2011/02/13 09:38:34
Ech, Kasiu, ja w bibliotece obie karty, moja i Ulubionego Anglika, mam zawsze zapchane... Ale powoli, bardzo powoli, dojrzewam do tego, zeby czesc ksiazek kupionych za grosze w chariry shopach po przeczytaniu tam wlasnie oddac z powrotem. I zatrzymac tylko te, ktore naprawde chce. Poza tym w mojej bibliotece musze placic za zamawianie ksiazek z innych filii, nawet jako pracownik, co mnie wkurza i czasem wole tyle samo zaplacic w charity shopie i miec ksiazke na zawsze... Kiedys, zanim kazali nam placic , zamawialam duzo... To byly czasy... Pozdrawiam porannie. :)
maioofka
2011/02/13 17:48:20
Jak różnorodnie! I jak zawsze większość autorów i tytułów nic mi nie mówi. Za to kiedy dotrą do polski, będę już kojarzyć z Twoich zbiorów ;)
Ze mnie 'gorączka zakupowa' opadła wraz z nadejściem nowego roku. Samoistnie. Więc jest nadzieja, że każdemu kiedyś w końcu przechodzi ;) Choć z drugiej strony ja nie jestem wystawiona na kuszenie ze strony takiej ilości książek. Nie dość, że biblioteka to jeszcze anglojęzyczna czyli cały świat na papierze! Oszaleć można :P
dabarai
2011/02/13 23:16:29
Maioofko, dzięki, fakt, że tyyyyle książek, a ja taka malutka...
Ale tak się zastanawiam, czy kogokolwiek interesują te angielskie książki, nie tylko jako stosy ale też jako oceniane/recenzjowane pozycje :(
Nie mam dostępu do wielu polskich powieści, a lubię się chwalić...
Ale tak sobie myślę, że czasem warto pisać o niektórych książkach, może choć część z nich będzie przetłumaczona, a wśród tych przetłumaczonych czasem pojawiają się perełki, które w Polsce przechodzą prawie bez echa. "Znamię" Nancy Huston, jedna z książek, które mnie bardzo poruszyły? ile osób ją czytało? A mnie się tak podobała!
Gość: czytanki anki, hgs30.internetdsl.tpnet.pl
2011/02/14 08:53:10
Dobra kobieto, jesli bedziesz oddawala ksiazki do charity shops, to daj prosze znac - moze cos od Ciebie odkupie? Bo taka Linda Grant na pewno by mnie kiedys interesowala;)
A czytalas cos innego Huston?
dabarai
2011/02/14 21:20:39
Dobra kobieto Anko, będę o tobie pamiętać, chociaż nieprędko się to oddawanie chyba zdarzy..:D
A Huston nic nie czytałam oprócz "Znamienia". Jeśli chcesz, na Lindę Grant mogę dla ciebie zapolować po charity shopach, którą chcesz? :D
Gość: czytanki anki, hgs30.internetdsl.tpnet.pl
2011/02/15 10:26:00
O, doprawdy zacna z Ciebie kobieta;)))) Wielkie dzięki za dobre chęci;) Obawiam się, że na 'We had it so good' to zdecydowanie za wcześnie? Ale gdyby się trafiła, będę wdzięczna za pamięć.
Zazdroszczę tych charity shops, bardzo. W PL czasem można trafić na jakieś odpryski w lumpeksach i coś niezłego upolować, ale to rzadkość.
Jeszcze raz dzięki.