Przed przeczytaniem kolejnej książki
znanego nam autora zwykle mamy sformułowane pewne wyobrażenia o
następnych jego powieściach. Znamy już nieco postacie i wiemy, czego się
po nich możemy spodziewać. Oczekujemy, że książka będzie miała pewien
styl i poziom. Muszę przyznać, że „Trzeci klucz” Jo Nesbo, druga po
„Czerwonym gardle” książka norweskiego pisarza, nie tylko spełniła
moje oczekiwania, ale je przerosła i sprawiła, że mam apetyt na więcej
powieści Nesbo!
Harry Hole, główny bohater cyklu, bada
sprawę napadu na bank, podczas którego zabita została kasjerka. Pomaga
mu w tym młoda i zdolna policjantka, Beate Lonn, wschodząca gwiazda
wydziału napadów. Beate ma niezwykłą przypadłość, która pozwala jej
zapamiętać wszystkie twarze które kiedykolwiek w życiu widziała – rzecz
bardzo przydatna, kiedy tropi się przestępców.
Po emocjonujących wydarzeniach z
poprzedniej powieści wydawać by się mogło, że życie osobiste Hole'a
wreszcie zaczyna się układać. Jednak Harry Hole w „Trzecim kluczu” jest
co prawda mniej pijany, ale wcale nie mniej zagubiony. Jego osobiste
sprawy komplikują się i gmatwają, pojawiają się nowe problemy... Jego
związek z Rakel ogranicza się do międzynarodowych rozmów telefonicznych,
bo Rakel w Moskwie oczekuje na wynik sprawy o przyznanie jej opieki nad
synem. Sprawa morderstwa Ellen, jego partnerki, wciąż pozostaje
niewyjaśniona, co spędza sen z powiek Hole'a. Równocześnie Hole prowadzi
własne prywatne śledztwo w sprawie śmierci Anny, swojej dawnej
kochanki, w które jest zamieszany bardziej, niż by chciał. Ktoś wie, że
przed śmiercią odwiedził Annę w jej mieszkaniu, ktoś wysyła mu dziwne
maile w tej sprawie, a Hole niczego nie pamięta...
Jo Nesbo pisze bardzo ciekawie,
wciągając czytelnika w opisywany przez siebie świat, podając mu
kawałeczki informacji, kusząc zagadkami i nie dając chwili oddechu.
Akcja gna na złamanie karku, pojawiają się nowe wątki, nowi podejrzani,
nowe zakręty w śledztwie. Nesbo potrafi utrzymać uwagę czytelnika,
pisząc powieść składającą się z krótszych lub dłuższych rozdziałów
porusza się płynnie pomiędzy równoległymi planami akcji, przykuwając
uwagę czytającego i nie pozwalając się od powieści oderwać. Czytelnik
obserwuje jak Hole błądzi po omacku, podczas gdy on sam znajduje się
komfortowej pozycji, o wszystkim informowany przez wszechwiedzącego
narratora. Wszystko to sprawiło, że od książki nie mogłam się oderwać,
czytałam ją z napięciem, kręcąc głową i zastanawiając się, kiedy
wreszcie wszyscy się zorientują, kto tak naprawdę jest po czyjej
stronie...!
„Trzeci klucz” był nominowany do
nagrody Edgara Allana Poe 2010 i wraz w „Czerwonym gardłem” i
„Pentagramem” należy do tak zwanej trylogii z Oslo. Książki te, moim
zdaniem, obowiązkowo należy czytać po kolei. Nie tylko, że w przeciwnym
wypadku umkną nam ciekawe szczegóły z życia głównego bohatera, ale
przede wszystkim dlatego, że równolegle w powieściach toczy się istotny
poboczny wątek, na którego rozwikłanie będziemy musieli poczekać aż do
następnego tomu...
Pozdrawiam niedzielnie, a sama z niecierpliwością sięgam po „Pentagram”.
OdpowiedzUsuńizabella_g
2011/02/20 16:56:32
Nesbo jest the best jak dla mnie. Stieg Larsson może się przy nim schować:).
Gość: mary, 87-239-181-53.rev.inds.pl
2011/02/20 17:01:00
oj tak Trzeci klucz jest rewelacyjny. Za to "Pentagram" :) ha! to dopiero;)
Nesbo jest genialny i powtarzam się, wiem :D
dabarai
2011/02/20 17:40:09
Mary, no wiem :)
Izabella_g - czytałam Larssona i myślę, że to zupełnie inny typ kryminału.. Z całej trylogii podobała mi się najbardziej pierwsza część, ale nie aż tyle, żeby na jej punkcie oszaleć. Nesbo pisze zupełnie inaczej, a podoba mi się bardziej od Larssona, bo nie jest "polityczny"... Zresztą - co kraj to pisarz... :D
beatrix73
2011/02/20 19:07:20
Jo Nesbo pisze rewelacyjnie - jestem po trylogii, teraz przede mną "Wybawiciel".
Jednak Larsson również mnie zachwycił i tak jak napisałaś, to inny typ powieści, ale nie sądzę, aby jego powieści były gorsze - są po prostu inne.
tommyknocker
2011/02/21 14:31:52
Dla mnie Jo Nesbo to obecnie najlepszy skandynawski autor. Jego "Pierwszy śnieg" nie ma sobie równych. Gorąco polecam , i przy okazji zapraszam na swój blog :)