Przeczytałam
ostatnio najnowszą książkę Petera Robinsona, która wzbudziła we mnie
mieszane uczucia. Z jednej strony pomysł był ciekawy, historia
opowiedziana przez autora interesująca, z drugiej pewne elementy mi się
nie podobały. Ale do rzeczy. Bardzo lubię książki Petera Robinsona o
detektywie Alanie Banksie. Do tej pory autor napisał 19 powieści i kilka
zbiorów opowiadań w serii, której akcja toczy się głównie w hrabstwie
Yorkshire. „Before the Poison” to powieść napisana poza serią, z
zupełnie nowymi bohaterami, chociaż autor pozostaje wierny Yorkshire i
po raz kolejny tam właśnie umieszcza akcję swojej powieści. „Before the
Poison” nie jest jednak typowym kryminałem, jest raczej rekonstrukcją
zbrodni...
Chris
Lowndes powraca do rodzinnego Yorkshire, próbując pogodzić się ze
śmiercią swojej ukochanej żony, Laury. Chris jest cieszącym się uznaniem
w Hollywood kompozytorem muzyki do filmów, a w zaciszu swojego nowego
domu, Klinsgate House, chce skoncentrować się na pracy nad sonatą. Od
samego początku dom przyciąga go i fascynuje. Od agentki, która
przeprowadziła sprzedaż domu, Chris dowiaduje się, że sześćdziesiąt lat
temu dawny właściciel Klinsgate House umarł w podejrzanych
okolicznościach, a jego żona została oskarżona o morderstwo i
powieszona. Historia Grace Fox przyciąga Chrisa jak magnes, a mężczyzna
zaczyna się zastanawiać, czy Grace była winna, czy też stała się ofiarą
małomiasteczkowej zawiści i fałszywej moralności.
W
„Before the Poison” Robinson przedstawia czytelnikom dwoje głównych
bohaterów: Chrisa, narratora powieści i Grace, której historię poznajemy
poprzez rozmowy, lektury i przemyślenia Chrisa. Jego postać
przypominała mi nieco samego Banksa, ale to chyba za sprawą
wszechobecnej w książce muzyki... i wieku. Chris Lowndes nie jest ani
detektywem, ani policjantem, a zwykłym ciekawym człowiekiem, który
niemalże obsesyjnie stara się dowiedzieć czegoś więcej o dawnej
mieszkance swojego domu. Klinsgate House przesiąknięty jest obecnością
Grace, odczuwalną niemal namacalnie na każdym kroku. Grace jest
fascynującą bohaterką, a im więcej czytelnik się o niej dowiaduje, tym
bardziej intrygująca staje się zagadka morderstwa rzekomo popełnionego
przez nią. Narracja pierwszoosobowa jest dodatkowo przeplatana
fragmentami książki o słynnych procesach, a także fragmentami pamiętnika
Grace. To właśnie fragmenty tego dziennika podobały mi się najbardziej,
żałowałam tylko, że były tak krótkie... Wydaje mi się, że taki dziennik
mógłby z powodzeniem stworzyć kanwę osobnej powieści. W książce pojawia
się też kilka wątków pobocznych, nieco drugoplanowych postaci, nie na
nich koncentruje się jednak uwaga czytelnika. Zresztą są one
potraktowane niejako pobieżnie.
Reasumując, mam mieszane uczucia po
przeczytaniu tej książki. Z jednej strony była to bardzo interesująca
lektura, zastanawiałam się do samego końca, co uda się odkryć głównemu
bohaterowi, dodatkowo historia Grace (szczególnie fragmenty pamiętnika)
była naprawdę ciekawa i wciąż było mi mało tych fragmentów o niej. Pod
tym względem „Before the Poison” to męska wersja książek Kate Morton,
opracowanych według schematu: dom, rodzina, tajemnica. Zagadka, którą
rozwiązuje się po latach, tajemnicza przeszłość. Jednym słowem, książka w
sam raz dla mnie! Z drugiej strony spodziewałam się po Peterze
Robinsonie czegoś innego – porządnego, tradycyjnego kryminału, podobnego
do serii o Banksie, z porządnie zarysowaną intrygą kryminalną,
policyjnymi procedurami i policjantem/detektywem, rozwiązującym zagadkę.
Zabrakło mi w też tej książce zdecydowanego wyjaśnienia zagadki,
zakończenia nie podlegającego dyskusji. Zamiast tego zbyt wiele było
niedomówień, aluzji, zbiegów okoliczności... Zastanawiam się, na ile na
mój odbiór tej książki miała wpływ lektura poprzednich powieści Petera
Robinsona? Myślę, że gdybym wcześniej nie czytała żadnych książek tego
autora, powieść spodobałby mi się jeszcze bardziej... Będę więc „Before
the Poison” polecać przede wszystkim tym, którzy mają dosyć tradycyjnych
kryminałów z detektywami w rolach głównych, a interesują ich historie i
tajemnice sprzed lat. A także tym, którzy Banksa nie znają. Ja
natomiast mam nadzieję, że Peter Robinson napisze następną powieść z
moim ulubionym detektywem w roli głównej. Na pocieszenie wypożyczyłam
sobie z biblioteki „Aftermath” tego autora, jedną z lepszych książek z
serii. W sam raz na chłodniejszy dzień spędzany pod kocem, przy herbacie
i owsianych ciasteczkach. Mniam.
OdpowiedzUsuńjane_doe_blog
2011/10/08 18:38:52
Ja tak miałam z odbiorem powieści Iana Rankina "Otwarte drzwi", już bez Johna Rebusa. Jeśli przez kilkanaście powieści, Rankin ustawił wysoko poprzeczkę, tworząc znakomite intrygi kryminalne z jeszcze lepszym detektywem, to propozycja powieści bez znanych postaci, przynajmniej dla mnie jest nie do zaakceptowania.
I masz rację, solowe powieści, lepiej zostaną przyjęte przez kogoś, kto dopiero zaczyna przygodę z autorem, bez tzw bagażu doświadczeń z innymi lekturami:).
tommyknocker
2011/10/09 19:03:44
Dziękuję za recenzję, Robinsona bardzo lubię i poszukam jego najnowszej powieści. Ładną okładkę ma to angielskie wydanie.
dabarai
2011/10/13 22:12:41
Jane - no właśnie, bez bagażu czyta się inaczej!
Tommy - bardzo lubię okładki tej serii. :)