sobota, 8 października 2011

"Before the Poison" - Peter Robinson

Przeczytałam ostatnio najnowszą książkę Petera Robinsona, która wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony pomysł był ciekawy, historia opowiedziana przez autora interesująca, z drugiej pewne elementy mi się nie podobały. Ale do rzeczy. Bardzo lubię książki Petera Robinsona o detektywie Alanie Banksie. Do tej pory autor napisał 19 powieści i kilka zbiorów opowiadań w serii, której akcja toczy się głównie w hrabstwie Yorkshire. „Before the Poison” to powieść napisana poza serią, z zupełnie nowymi bohaterami, chociaż autor pozostaje wierny Yorkshire i po raz kolejny tam właśnie umieszcza akcję swojej powieści. „Before the Poison” nie jest jednak typowym kryminałem, jest raczej rekonstrukcją zbrodni...

Chris Lowndes powraca do rodzinnego Yorkshire, próbując pogodzić się ze śmiercią swojej ukochanej żony, Laury. Chris jest cieszącym się uznaniem w Hollywood kompozytorem muzyki do filmów, a w zaciszu swojego nowego domu, Klinsgate House, chce skoncentrować się na pracy nad sonatą. Od samego początku dom przyciąga go i fascynuje. Od agentki, która przeprowadziła sprzedaż domu, Chris dowiaduje się, że sześćdziesiąt lat temu dawny właściciel Klinsgate House umarł w podejrzanych okolicznościach, a jego żona została oskarżona o morderstwo i powieszona. Historia Grace Fox przyciąga Chrisa jak magnes, a mężczyzna zaczyna się zastanawiać, czy Grace była winna, czy też stała się ofiarą małomiasteczkowej zawiści i fałszywej moralności.

W „Before the Poison” Robinson przedstawia czytelnikom dwoje głównych bohaterów: Chrisa, narratora powieści i Grace, której historię poznajemy poprzez rozmowy, lektury i przemyślenia Chrisa. Jego postać przypominała mi nieco samego Banksa, ale to chyba za sprawą wszechobecnej w książce muzyki... i wieku.  Chris Lowndes nie jest ani detektywem, ani policjantem, a zwykłym ciekawym człowiekiem, który niemalże obsesyjnie stara się dowiedzieć czegoś więcej o dawnej mieszkance swojego domu. Klinsgate House przesiąknięty jest obecnością Grace, odczuwalną niemal namacalnie na każdym kroku. Grace jest fascynującą bohaterką, a im więcej czytelnik się o niej dowiaduje, tym bardziej intrygująca staje się zagadka morderstwa rzekomo popełnionego przez nią. Narracja pierwszoosobowa jest dodatkowo przeplatana fragmentami książki o słynnych procesach, a także fragmentami pamiętnika Grace. To właśnie fragmenty tego dziennika podobały mi się najbardziej, żałowałam tylko, że były tak krótkie... Wydaje mi się, że taki dziennik mógłby z powodzeniem stworzyć kanwę osobnej powieści. W książce pojawia się też kilka wątków pobocznych, nieco drugoplanowych postaci, nie na nich koncentruje się jednak uwaga czytelnika. Zresztą są one potraktowane niejako pobieżnie.

Reasumując, mam mieszane uczucia po przeczytaniu tej książki. Z jednej strony była to bardzo interesująca lektura, zastanawiałam się do samego końca, co uda się odkryć głównemu bohaterowi, dodatkowo historia Grace (szczególnie fragmenty pamiętnika) była naprawdę ciekawa i wciąż było mi mało tych fragmentów o niej. Pod tym względem „Before the Poison” to męska wersja książek Kate Morton, opracowanych według schematu: dom, rodzina, tajemnica. Zagadka, którą rozwiązuje się po latach, tajemnicza przeszłość. Jednym słowem, książka w sam raz dla mnie! Z drugiej strony spodziewałam się po Peterze Robinsonie czegoś innego – porządnego, tradycyjnego kryminału, podobnego do serii o Banksie, z porządnie zarysowaną intrygą kryminalną, policyjnymi procedurami i policjantem/detektywem, rozwiązującym zagadkę. Zabrakło mi w też tej książce zdecydowanego wyjaśnienia zagadki, zakończenia nie podlegającego dyskusji. Zamiast tego zbyt wiele było niedomówień, aluzji, zbiegów okoliczności... Zastanawiam się, na ile na mój odbiór tej książki miała wpływ lektura poprzednich powieści Petera Robinsona? Myślę, że gdybym wcześniej nie czytała żadnych książek tego autora, powieść spodobałby mi się jeszcze bardziej... Będę więc „Before the Poison” polecać przede wszystkim tym, którzy mają dosyć tradycyjnych kryminałów z detektywami w rolach głównych, a interesują ich historie i tajemnice sprzed lat. A także tym, którzy Banksa nie znają. Ja natomiast mam nadzieję, że Peter Robinson napisze następną powieść z moim ulubionym detektywem w roli głównej. Na pocieszenie wypożyczyłam sobie z biblioteki „Aftermath” tego autora, jedną z lepszych książek z serii. W sam raz na chłodniejszy dzień spędzany pod kocem, przy herbacie i owsianych ciasteczkach. Mniam.

1 komentarz:


  1. jane_doe_blog
    2011/10/08 18:38:52
    Ja tak miałam z odbiorem powieści Iana Rankina "Otwarte drzwi", już bez Johna Rebusa. Jeśli przez kilkanaście powieści, Rankin ustawił wysoko poprzeczkę, tworząc znakomite intrygi kryminalne z jeszcze lepszym detektywem, to propozycja powieści bez znanych postaci, przynajmniej dla mnie jest nie do zaakceptowania.
    I masz rację, solowe powieści, lepiej zostaną przyjęte przez kogoś, kto dopiero zaczyna przygodę z autorem, bez tzw bagażu doświadczeń z innymi lekturami:).
    tommyknocker
    2011/10/09 19:03:44
    Dziękuję za recenzję, Robinsona bardzo lubię i poszukam jego najnowszej powieści. Ładną okładkę ma to angielskie wydanie.
    dabarai
    2011/10/13 22:12:41
    Jane - no właśnie, bez bagażu czyta się inaczej!

    Tommy - bardzo lubię okładki tej serii. :)

    OdpowiedzUsuń