Sekretne życie pszczół Sue Kidd Monk to moja ostatnia powieść przeczytana w ramach wyzwania Amerykańskie Południe w literaturze. Książka przeczytana „ostatnim rzutem na taśmę”, bo plan był inny – miałam przeczytać To Kill the Mockingbird a może i coś Fannie Flagg, ale ta pierwsza okazała się dla mnie zbyt ciężka, żeby ją połknąć w jednym podejściu, a Fannie Flagg jakoś mnie nie skusiła. Kiedy więc odkryłam na półce Sekretne życie pszczół, chyba pożyczone od mojej mamy, i po polsku, postanowiłam popełnić małe oszustwo i przeczytać coś szybko, żeby zdążyć przed końcem miesiąca...
Sekretne życie pszczół to historia czternastoletniej Lily Owens, która mieszka z ojcem na farmie brzoskwiń w Sylvan, w Południowej Karolinie i bardzo tęskni za swoją matką, która zginęła, gdy Lily miała cztery lata. Jej ojciec, brutalny tyran, nie interesuje się nią, wiec kiedy Rosaleen, jej czarnoskóra niańka i służąca zostaje pobita i wtrącona do więzienia, Lily pomaga jej uciec. Ich celem jest Tiburton, miejscowość której nazwa widnieje na obrazku Czarnej Madonny, jednej z nielicznych pamiątek po matce Lily. Zostają przygarnięte przez August Boatwright i jej dwie siostry, czarne pszczelarki, które produkują miód słynny w cały hrabstwie i co niedziela goszczą u siebie grupę zwaną Córkami Marii.
Jest to powieść o dojrzewaniu młodej dziewczyny, o dorastaniu i odnajdywaniu siebie. Lily znajduje w domu August tego, czego jej najbardziej brakowało w życiu – miłość, akceptację, ciepło i dobroć. Jest to opowieść o pierwszej miłości, która musi pozostać niespełniona, bo ośmiela się przekroczyć ustalone przez społeczeństwo granice. I jest to opowieść o odwadze by żyć zgodnie ze swoimi przekonaniami i nie poddawać się przeciwnościom losu.
Sekretne życie pszczół to historia czternastoletniej Lily Owens, która mieszka z ojcem na farmie brzoskwiń w Sylvan, w Południowej Karolinie i bardzo tęskni za swoją matką, która zginęła, gdy Lily miała cztery lata. Jej ojciec, brutalny tyran, nie interesuje się nią, wiec kiedy Rosaleen, jej czarnoskóra niańka i służąca zostaje pobita i wtrącona do więzienia, Lily pomaga jej uciec. Ich celem jest Tiburton, miejscowość której nazwa widnieje na obrazku Czarnej Madonny, jednej z nielicznych pamiątek po matce Lily. Zostają przygarnięte przez August Boatwright i jej dwie siostry, czarne pszczelarki, które produkują miód słynny w cały hrabstwie i co niedziela goszczą u siebie grupę zwaną Córkami Marii.
Jest to powieść o dojrzewaniu młodej dziewczyny, o dorastaniu i odnajdywaniu siebie. Lily znajduje w domu August tego, czego jej najbardziej brakowało w życiu – miłość, akceptację, ciepło i dobroć. Jest to opowieść o pierwszej miłości, która musi pozostać niespełniona, bo ośmiela się przekroczyć ustalone przez społeczeństwo granice. I jest to opowieść o odwadze by żyć zgodnie ze swoimi przekonaniami i nie poddawać się przeciwnościom losu.
Akcja powieści toczy się w 1964 roku, w czasie gdy podpisana została Ustawa o Prawach Obywatelskich zabraniająca jakiejkolwiek praktyk dyskryminacyjnych i segregacyjnych z powodu przynależności rasowej, narodowej, koloru skóry i religii. Jednak chociaż rasistowskie postępowanie białych mieszkańców stanowi istotną część fabuły, sam problem segregacji rasowej jest traktowany marginalnie, ważniejsze są losy Lily i historia jej matki. Być może, gdyby temat ten został szerzej rozbudowany, byłaby to bardziej poruszająca książka...?
Zdecydowanie najsłabsza z trzech pozycji przeczytanych o amerykańskim Południu. Sekretne życie pszczół wydawało mi się raczej bajkową historią, w której autorka niekiedy pozwalała swym bohaterom zachować się w sposób, w jaki w rzeczywistości byłby niemożliwy. Ponieważ książkę czytało się lekko i przyjemnie, pozostawiła ona na mnie miłe wrażenie, ale nie była literackim objawieniem. Ale jako nieco bajkowa historia sprawdza się doskonale.
Lubię książki gdzie świat widziany jest oczami dziecka :) I ta nieco bajkowa historia bardzo mnie kusi!
OdpowiedzUsuńnapisał: m.tucha 2010/04/17 13:22:09
"Sekretne życie pszczół" było przyjemną lekturą, ale taką, która nie zapada specjalnie w pamięć... Ale myślę, że jest to książka na ciepłe popołudnie z mrożoną herbatą w ogródku... :)
napisał: dabarai 2010/04/17 20:39:45