Tobiasz W. Lipny, Barocco
Czytalam gdzies, ze ta ksiazka jest jak przygody Pana Samochodzika dla doroslych - intryga z pasjonujacym dzielem sztuki w tle, mocno okraszona seksem. Jako wielbicielka ksiazek Nienackiego postanowilam przekonac sie sama, czy taki mezalians jest mozliwy.
Przeczytanie tej ksiazki nie zajelo mi duzo czasu, bo i objetosciowo jest ona niewielka, a do tego podzielona na krotkie rozdzialiki. Jedno popoludnie i bylo po wszystkim. Teraz usiluje pozbierac mysli i zdecydowac, czy ksiazka na tyle mi sie podobala, zeby czytac dalsze jej czesci.
Moje pierwsze odczucie po skonczeniu lektury to rozczarowanie - ksiazka jest stanowczo zbyt krotka i wszystkie zaczete watki koncza sie lub urywaja szybko, za szybko by zaciekawic czytelnika i wyjasnic wszystko dokladnie. Za duzo tez bylo, wydaje mi sie, drugorzednych postaci, ktore niewiele soba nie wnosily w tresc ksiazki, a niekiedy byly tylko tlem do rozwazan o kobietach, seksie i pretekstem do opisania scen erotycznych. (W zasadzie nic nie mam przeciwko erotyce w tej ksiazce, tylko wydaje mi sie, ze procentowo dominuje ona nad wlasciwa fabula!) Moze watki te beda kontynuowane w nastepnych czesciach? A moze pojawia sie nowe?
Wydawalo mi sie rowniez, ze za duzo bylo w tej ksiazce niedopowiedzen, zawalowan i domyslen. Rozumiem, ze mial byc to ze strony autora zabieg literacki, sklonienie czytelnika do myslenia i wyrobienia wlasnego zdania, ale mnie osobiscie sie ten zabieg nie podobal.
Co mi sie podobalo to sam pomysl i glowny watek dotyczacy odkrycia nieznanego obrazu renesansowego oraz zakonczenie. Szkoda, ze (jak dla mnie) malo bylo w ksiazce odniesien do historii malarstwa, dziejow sztuki i historii, ktore zawsze mnie w ksiazkach ciekawia.
Na razie za duzo mam innych ksiazek na glowie, zeby zabrac sie za dalsze ksiazki pana Lipnego, ale chetnie poznalabym opinie tych, ktorzy je czytali. Kurlandzki trop, ktory stanowi kontynuacje serii, jest nawet troche dluzszy, wiec moze tym razem wszytskie watki zastaja rozwiazane w sposob satysfakcjonujacy..?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz