Wierzyć się nie chce, że to już
czerwiec. Pogoda w tym tygodniu wcale na to nie wskazywała – było
przeważnie zimno, mokro i wietrznie – dobrze chociaż, że na
dworze jasno, kiedy wraca się z pracy. Właściwie wydaje mi się,
że większość maja spędziłam w drodze do (lub z ) pracy... Z
powodu kiepskiej pogody i innych Okoliczności Przyrody zostawiłam
rower w domu i jeździłam głównie autobusem. Okazuje się, że
brakowało mi czytania w drodze do pracy – rower jest szybszy, ale
czasem mam ochotę po prostu wsiąść w autobus i po prostu być
pasażerką. W ten sposób okazało się, że jednak jakieś książki
udało mi się przeczytać w zeszłym miesiącu. Nie wiem, czy uda mi
się o nich coś napisać, ale skończyłam kolejną część
wspomnień Gervase Phinna, szkolnego inspektora, który w części
trzeciej zakłada rodzinę, drugi tom powieści Jacka Sheffielda o
dyrektorze małej szkoły w Yorkshire, a także dwie książki
polskich autorek: „Świat w pastelach Ingi” Anety Rzepki i „Mama,
smoczek” Magdy Fres.
Bardzo się też cieszę, że w maju udało
mi się znaleźć czas na literackie spotkanie. Jak już wspomniałam
wcześniej na facebookowym profilu, we wtorek wybrałam się
posłuchać wykładu Clare Tomalin o Jane Austen i jej „Dumie i
uprzedzeniu”. Claire Tomalin to znana autorka biografii, która ma
na swoim koncie popularne książki o znanych pisarzach i literatach.
W tym roku, jako część London Lit Festival, w Southbank Centre
zorganizowano pięć wykładów z tą popularną pisarką, każdy z
nich poświęcony innej postaci ze sceny literackiej - wykłady o
Jane Austen, Tomasowi Hardy'emu, Samuelowi Pepysowi już się odbyły,
ale dziś i jutro można jeszcze wybrać na spotkanie poświęcone
Charlesowi Dickensowi i Mary Wollstonecraft.
Muszę
przyznać, że chociaż wykład mi się podobał, to zaskoczyło mnie
to, autorka go nie wygłosiła, a odczytała – podobno jest to
normalne, ale mnie się wydawało, że ciekawiej byłoby posłuchać
czegoś bardziej hmm... spontanicznego. Jednak to co Tomalin miała
do powiedzenia było bardzo interesujące, szczególnie dla kogoś,
kto biografię Jane Austen jej autorstwa ma jeszcze przed sobą.
Dowiedziałam się ciekawych szczegółów o rodzinie Jane –
zainteresowała mnie na przykład jej ciotka, Philadelphia,
która wpierw pracowała jako modystka, a potem wyjechała do Indii,
by tam znaleźć sobie męża. Poślubiła tam starszego od niej o
dwadzieścia lat lekarza i kupca Brytyjskiej
Kompanii Wschodnioindyjskiej, Tysoe Saula Hancocka, po czym urodziła
córkę, Elizę (podobno było to zresztą dziecko zamożnego kupca,
potem gubernatora Bengalu i Indii, Warrena Hastingsa, który został
potem jej ojcem chrzestnym i zostawił jej sporo pieniędzy). Kuzynka
Eliza była zresztą kolejną interesującą i ważną postacią –
poślubiła bowiem francuskiego kapitana, który podobno był hrabią.
Po wybuchu rewolucji, jako
Comtesse de Feuillide Eliza wróciła do Anglii i wyszła za mąż
za brata Jane, Henry'ego. To właśnie Henry i Eliza wspierali Jane w
jej literackich przedsięwzięciach, między innymi sponsorując
wydanie „Rozważnej i romantycznej”. Dalsza część wykładu
dotyczyła życia Jane, płodnych i szczęśliwych lat w Hampshire,
późniejszych czasów spędzonych w Bath (Jane nie lubiła tej
miejscowości, a warunki w jakich mieszkała nie pozwalały jej na
pisanie), aż do jej przeprowadzki do Chawton, gdzie jej talent
ponownie rozkwitł. (O wizycie w Chawton pisałam już kiedyś na
blogu,
jeśli będziecie mieli okazję, to koniecznie się tam wybierzcie!)
Claire Tomalin mówiła też o „Dumie i uprzedzeniu”, książce,
którą Austen nazywała swoim „ukochanym dzieckiem”, o postaci
Elżbiety, która jak na ówczesne czasy jest bardzo samodzielna,
zdecydowana i nie zawsze grzeczna! Czytała też swoje ulubione
fragmenty z książki, między innymi ten, w którym Lady Catherine
de Bourg przyjeżdża rozprawić się z Lizzie – muszę przyznać,
że nie spodziewałam się tylu chichotów na widowni! Okazuje się,
że Anglicy naprawdę kochają Jane Austen i jej pisarstwo, podczas
wykładu bardzo żywiołowo reagowali na wszelkie cytaty z książki.
Na
koniec przyszedł czas na pytania od publiczności – w tej dyskusji
uczestniczył też prowadzący, James Runcie (autor tej
książki, która znajduje się na moim nocnym stoliku –
przypadek...?). Pytano Tomalin między innymi o stopień jej
zażyłości z postaciami literackimi, o których pisała (bohaterów
biografii literackich zawsze się kocha!), o to jak wyobraża sobie
Lizzie Bennett jako kobietę współczesną (pracującą, kupującą
produkty organiczne), o to, czy powieści Jane Austen są zbyt
wyeksploatowane przez telewizję, czy relacje między Jane a jej
matką wpłynęły na to w jaki sposób postacie matek są w jej
powieściach przedstawiane, a także o, co sądzi o zniszczeniu
części korespondencji Jane przez jej siostrę Cassandrę (całe
szczęście, że wiele zostało!).
Po wykładzie przyszedł czas na podpisywanie
książek – udało mi się z Claire Tomalin zamienić kilka słów,
a pisarka podpisała też obie moje książki, które przyniosłam - teraz po prostu muszę je przeczytać!
A co przede mną teraz?
Taaaak. No cóż. Wciąż to samo. Życzę wam udanej niedzieli!
Ależ Ci zazdroszczę takiego literackiego spotkania:-) Posłuchać o Jane Austen to musi być wielka przyjemność!A ten stosik prezentuje się niezwykle zachęcająco:-) dobrze, że cała niedziela przed nami jeszcze:-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
p.s. wróciłam do postu o Chawton i zamarzyłam o zobaczeniu go na żywo:-)
Polecam Chawton. Musze tylko raz jeszcze wybrać się do Bath... Ciekawe, że tam tak dużo Jane austen, a ona bath wcale nie lubiła...
Usuńodwróć stosik, pokaż grzbiety :) Po Wolf Hall siegnałam wczoraj wieczorem po Thomasa Kangera Pogranicze, właśnie skonczyłam! jeju, jak ja lubię książki, które nie ze względu na objętosc, ale wartką akcję można przeczytac w 3 godziny ;)
OdpowiedzUsuńKagner, zaświtało mi coś, sprawdziłam - mam jego pierwszą książkę, Mężczyzna, który przychodził w niedzielę! Mówisz, że dobre? Dawno kupiłam i tak stoi... :)
UsuńU mnie maj/czerwiec w kratkę - słońce i ulewne deszcze. Literackie spotkanie musiało być ciekawym przeżyciem. Zazdroszczę :) I również jestem ciekaw tytułów książek na stosie ! /tommy/
OdpowiedzUsuńChodzę na spotkania rzadko, bo wydaje mi się, że warto iść, kiedy się zna autora... A książki ze stosu to wciąż te same sprzed tygodni...
UsuńFajnie, że miałaś okazję spotkać Tomalin. Pod tym względem zazdroszczę Ci miejsca zamieszkania :-)
OdpowiedzUsuńWiesz, ja czasem żałuję, że tyle mam, a tak mało bywam... Niemal wyrzuty sumienia, że powinnam więcej!
UsuńStosik naprawdę imponujący. Toż to stos, chciałoby się rzec - istne stosidło. Też wolę, gdy ktoś wygłasza swobodną prelekcje, niż czytany tekst.
OdpowiedzUsuńMnie się spodobały rozmowy autora z prowadzącym. Jest jakiś porządek, dyskusja gdzieś prowadzi, a wszystko jakoś wygląda dla mnie bardziej swobodnie.. Ale nie będę narzekać. :)
UsuńTylko znaleźć na te wszystkie książki czas :)
OdpowiedzUsuń