środa, 7 listopada 2012

Małgorzata Gutowska-Adamczyk, "Podróż do miasta świateł. Róża z Wolskich"

Znacie to uczucie, kiedy zabieracie się za nową książkę ulubionego autora? Miłe uczucie powrotu w znane kąty, a z drugiej strony przyjemne zaciekawienie i podekscytowanie nową historią? Właśnie tak się czułam, kiedy zaczęłam czytać nową powieść Małgorzaty Gutowskiej Adamczyk, „Podróż do miasta świateł. Róża z Wolskich”. Była to jedna z najbardziej oczekiwanych przeze mnie tej jesieni premier, książka, po której wiele oczekiwałam i przyznaję, że nieco się bałam, iż moim wymaganiom nie sprosta. Początkowe rozdziały, które przeniosły mnie do dziewiętnastowiecznego Paryża, widzianego oczyma Róży i jej matki, Krystyny, były jednak tak sugestywne, że moje obawy szybko się rozwiały, a zanim się spostrzegłam, przeczytałam już prawie połowę książki. 

Tym, którzy tak jak ja zachwycali się „Cukiernią pod Amorem”, bohaterów „Podróży do miasta świateł” nie trzeba właściwie przedstawiać. Dzięki kunsztowi narratorskiemu autorki, również osoby, które jeszcze „Cukierni...” nie znają (jeśli są jeszcze na świecie tacy czytelnicy...!), powinni się odnaleźć w tej historii szybko i bez problemów. Główną bohaterką pierwszej części „Podróży...” jest Róża Wolska, która pojawiła się w poprzedniej serii jako kochanka Tomasza Zajezierskiego. Tu poznajemy ją jako małą dziewczynkę, która wraz z matką przybywa do Paryża, by pod opieką wuja oczekiwać powrotu ojca z Syberii. Po klęsce powstania styczniowego panie Wolskie, podobnie jak wiele ich rodaczek, znalazły się w trudnej sytuacji finansowej, więc protekcja zamożnego krewnego może zapewnić im wygodne życie i zapłacić za leczenie niemej dziewczynki. Jednak ich życie w „mieście świateł” nie będzie wcale usłane różami, przyjdzie im jeszcze wiele wycierpieć, a Paryż okaże się miastem wielu przeciwieństw - miastem miłości, zdrady, piękna, brzydoty, głodu, sztuki, rewolucji, marzeń i rozpaczy. 

Również powrót do Gutowa, do pałacu w Zajerzycach, nie rozczarował. Chociaż tak jak w przypadku „Cukierni pod Amorem” najbardziej przypadła mi do gustu część historyczna, to dzięki Ninie, współczesnej bohaterce powieści, miałam okazję poznać dalsze losy bohaterów „Cukierni”. Nina na prośbę Igi Toroszyn poszukuje informacji o portrecie Tomasza Zajerzyckiego, namalowanego przez sławną Różę de Vallenord. Wdaje się też w romans z tajemniczym, przypadkowo poznanym mężczyzną, w tym samym czasie próbując zmienić swoje toksyczne relacje z matką. 

Związki między matkami i córkami są zresztą jednym z głównym motywów „Podróży do miasta świateł” - zarówno Nina jak i Róża całe życie zmagają się z poczuciem winy wobec swoich matek, ich stosunki są napięte, pełne nieufności, a nawet strachu, skażone poczuciem winy, że obie córki jakoś swoje matki rozczarowały, nie spełniły pokładanych w nich nadziei. Krystyna jest matką zaborczą i zgorzkniałą, która nie potrafi córce okazać miłości, Irena jest samotną kobietą, która nie potrafi być samodzielna, za wszelką cenę stara się córkę przywiązać do siebie, często uciekając się do emocjonalnego szantażu. Autorce udało się te toksyczne relacje przedstawić znakomicie, szczególnie postać Krystyny jest bardzo interesująca. 

Róża, główna bohaterka powieści, przypomniała mi inną postać z powieści Gutowskiej – Adamczyk, Ginę Weylen. To kolejna postać nakreślona przez autorkę mocną kreską, kobieta pełna sprzeczności, pasji i namiętności. Kolejna kobieta, która pragnie być niezależna, która porzuca konwenanse, szuka swojej drogi w życiu. Róża-kochanka, Róża-malarka, Róża-córka. Kobieta, która kocha, marzy i w końcu oddaje się miłości bez reszty. Jednym słowem – bardzo interesująca postać. Będę czekać niecierpliwie na tom drugi, żeby przekonać się, jak potoczą się jej losy. 

To, co mnie w tej książce dodatkowo urzekło, to portret miasta. Zawsze z  przyjemnością czytam o miejscach mi znanych, nawet tak powierzchownie, jak stolica Francji, w której byłam tylko jeden raz. A jednak klimat miasta chyba na mnie zadziałał, bo nie tylko chciałabym tam wrócić, ale i czytałam z przyjemnością o znanych mi miejscach... Paryż belle epoque mnie zafascynował. Sztuka, polityka, życie codzienne – autorce udało się w książce zawrzeć wiele ciekawych detali historycznych, ciekawostek i smakowitych szczegółów, które pomagają w utrzymaniu nastroju książki, tworzą specyficzny klimat i pomagają czytelnikowi wciągnąć się w nurt opowieści. Dzięki temu „Podróż do miasta świateł” ma ten specyficzny, magiczny klimat, który tak urzekł mnie w cukiernianej trylogii. A teraz pozostaje mi tylko czekanie... Jakoś będę musiała dotrwać do przyszłego roku, kiedy to ukaże się kolejna część książki. Na pocieszenie muszę zdobyć książkę Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk i Marty Orzeszyny „Paryż miasto sztuki i miłości w czasach belle époque”, by chociaż na chwilę dłużej pozostać w tamtych paryskich klimatach.... 

Polecam wam „Podróż do miasta świateł” jako wyśmienite czytadło na długie jesienne wieczory spędzane przy kominku (lub kaloryferze), z kubkiem herbaty. Dajcie się zauroczyć powieści i przenieście się w czasie do magicznie fascynującego Paryża.

8 komentarzy:

  1. Myślę Dabarai, że nie będę się długo opierać i dam się zauroczyć najnowszej książce Pani Małgorzaty. "Cukiernia pod Amorem" wciągnęła mnie bezgranicznie i bardzo miło ją wspominam. Jeśli więc w tej książce można spotkać bohaterów tamtej sagi to musi to być lektura obowiązkowa :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W trzeciej części Cukierni zdenerwował mnie brak szczegółów o dalszych losach postaci, dlatego Podróż była tak satysfakcjonująca do czytania.

      Usuń
  2. Kate, mnie namawiać nie trzeba, u mnie to tylko kwestia czasu

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam jeszcze przyjemności poznać twórczość tej autorki, ale zamówiłam sobie w prezencie urodzinowym Cukiernię pod Amorem, a i tę książkę chętnie bym przeczytała... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę przyjemniej lektury, Cukiernia była super...

      Usuń
  4. A ja już książeczkę mam i za chwilę zabieram się za lekturę:-)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę miłego czytania, mam nadzieję, że tobie spodoba się tak samo jak mnie!

      Usuń