Kiedy spodobają się
nam książki jakiegoś pisarza bądź pisarki, każda kolejna nowa
powieść jest literackim wydarzeniem. Czekamy na nią niecierpliwie,
kupujemy ją jak najszybciej i zaczynamy czytać. I tylko czasem,
gdzieś w tle, pojawia się nutka niepewności: czy
spodoba się tak samo jak poprzednie...? Tak było w przypadku
tej książki:
„The Secret Keeper”
Kate Morton to była jedna z najbardziej wyczekiwanych przede mnie
premier jesieni. I dlatego bardzo się cieszę, że Kate Morton znów
się udało stworzyć opowieść, która mnie zaskoczyła i wciągnęła
od pierwszych stron w wykreowany przez autorkę świat.
Powieść zaczyna się
w 1961 roku, kiedy to wskutek pewnego dramatycznego wydarzenia życie
szesnastoletniej Lauren zmienia się na zawsze. Pięćdziesiąt lat
później, Lauren, sławna aktorka, próbuje zrozumieć, co się
właściwie wtedy stało. Czy jej matka skrywa jakąś tajemnicę?
Czy ma ona coś wspólnego ze pewną starą fotografią? W jaki
sposób wojna na zawsze połączyła życie trojga młodych ludzi?
W „The Secret Keeper”
razem z Lauren odkrywamy przeszłość jej matki, kobiety na pozór
nieskomplikowanej i prostej, pełnej radości życia i kochającej
gorąco swoją rodzinę. Morton opowiada swoją historię
fragmentarycznie, poruszając się w kilku odmiennych planach
czasowych, oddając głos kilku postaciom. Akcja toczy się nie tylko
współcześnie, poznajemy też wojenne i przedwojenne losy trojga
ludzi: Jimmy'ego, Dorothy i Vivien. To właśnie najbardziej lubię w
powieściach Kate Morton! Na pozór zwykłe, nieco schematyczne
historie, a jednak każda z nich odkrywa przed czytelnikiem jakąś
fascynującą zagadkę. Matka Lauren niespodziewanie okazuje się
kobietą nietuzinkową, skomplikowaną, wzbudzającą emocje.
Wielotorowa narracja krok po kroku ujawnia nowe punkty widzenia,
powoli dowiadujemy się coraz więcej o bohaterach powieści,
tworzymy w wyobraźni ich portret, zastanawiamy się, w jaki sposób
znaleźli się tam, gdzie teraz są. Kolejna postać zabiera głos i
nagle okazuje się, że nasza wcześniejsza interpretacja zdarzeń
niewiele ma wspólnego z prawdą, że autorce udało się po raz
kolejny zaskoczyć czytelnika.
W przeciwieństwie do
poprzednich powieści, „The Secret Keeper” nie koncentruje się
wokół motywu domu i jego historii. Owszem, Greenacres, dom
Nicolsonów, pełen tradycji i rodzinnych historii, jest w tej
książce ważny, ale myśl przewodnia książki jest tym razem inna.
„The Secret Keeper” to opowieść o rodzinie, o więzach między
ludźmi, o szansach straconych i wykorzystanych, o decyzjach i
zbiegach okoliczności, która na zawsze zmieniają bieg wydarzeń.
Tak, można by
powiedzieć, że autorka wymyśliła sobie pewien schemat powieści i
stosuje go z upodobaniem w swoich książkach, ale dla mnie mają
one jakiś specjalny urok. Może ma to coś wspólnego z tym,
że Kate Morton wymyśla naprawdę ciekawe historie? Że kiedy czytam
jej książki, naprawdę trudno mi się od nich oderwać? Że
bohaterowie jej powieści wywołują emocje, nie zawsze można ich
lubić, a czasem okazują się zupełnie inni, niż się tego
spodziewaliśmy? A może dlatego, że chociaż jej powieści często
osadzone są głęboko w przeszłości, Morton pisze o sprawach
ważnych tak samo kiedyś, jak i teraz – o prawdziwych ludzkich
emocjach, o miłości, zazdrości, o wybaczaniu.
Ponieważ wobec książek
Kate Morton nie mogę być obiektywna, mam nadzieję, że sięgniecie
po „The Secret Keeper” i wcześniejsze powieści autorki, by wyrobić sobie własne zdanie na jej
temat. Mam też dla was dobrą wiadomość. Wydawnictwo Albatros już
teraz planuje wydanie "The Secret Keeper", pozostaje
więc nadzieja, że polscy czytelnicy nie będą musieli długo
czekać na polskie tłumaczenie. Ja książkę polecam
wszystkim już teraz.
Kurczę nie do końca podchodzą mi powieści, które zawierają kilka płaszczyzn czasowych. Jakoś ciężko mi się nad nimi skupić i czerpać przyjemność z ich czytania.
OdpowiedzUsuńWiesz, mnie się wydaje, ze Morton wychodzi to bardzo zgrabnie, czyta się wyśmienicie, nie ma skoków gwałtownych, wszystko jest płynne i spięte klamrą. Bardzo polecam wszystkie książki Morton.
UsuńMorton biorę w ciemno - coś urzekającego i wciągającego jest w jej powieściach. Mam nadzieję, że Albatros szybko wyda Strażnika tajemnic :)
OdpowiedzUsuńNie wiem tylko, czy to ma być Strażnik tajemnic, mnie bardziej pasuje Strazniczka tajemnic....ale zobaczymy.... :-)
UsuńPoprzednie ksiazki Kate Morton czytalam i stalam sie wielka fanka autorki. Uwielbiam sposob w jaki opowiada historie.
OdpowiedzUsuńJuz sie ciesze na ewentualne polskie wydanie!
Mam nadzieję, że powieść uda się wydać szybko. Ciekawi mnie też, pod jakim tytułem, bo poprzedniej powieści zupełnie tytuł zmieniono...
UsuńAż trudno uwierzyć, że do tej pory nie rzuciłam wszystkiego, żeby przeczytać coś tej autorki. Jak to możliwe???
OdpowiedzUsuńBardzo ją polecam wszystkim. POdobnie jak i inne książki autorki. Świetnie się je czyta i zapadają w pamięć.
UsuńUwielbiam jej książki i mam nadzieję, że szybko wydadzą. /tommy/
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieję, bo na ostatni tom trzeba było czekac długo. Ale posiadaczy kindla ucieszy być może wiadomość , że na angeilskim amazonie można tę książkę tanio kupić :)
Usuń