poniedziałek, 13 stycznia 2014

Katharina Hagena - "The Taste of Apple Seeds" ("Smak pestek jabłek")

Niedawno skończyłam czytać pierwszą rozpoczętą w tym roku książkę! (Zaczętego w ubiegłym roku kolejnego Rankina nie liczę.) Cieszę się że mój wybór padł na powieść Kathariny Hageny „The Taste of Apple Seeds” („Smak pestek jabłek”), bo była to lektura w sam raz na ostatnie dni - spokojna, lekko nastrojowa, w sam raz na moje powolne tempo czytania. 

Bohaterką „Smaku pestek jabłek” jest Iris Berger, która po śmierci babki dziedziczy dom w Bootshaven, w którym kiedyś spędzała letnie wakacje. Akcja powieści obejmuje zaledwie tydzień, podczas którego Iris ma zdecydować, czy chce przyjąć od zmarłej babki swoje dziedzictwo, czy z też z domem wiążą się zbyt bolesne wspomnienia, które nie pozwolą jej zapomnieć o przeszłości. 

Wraz z domem Iris dziedziczy rodzinne tajemnice, zagadki, których nie potrafił rozwiązać upływ czasu, pytania, które wciąż ją dręczą. Trzy pokolenia kobiet odcisnęły swoje piętno na domu i ogrodzie – Bertha, babka Iris i jej siostra Anna, córki Berty: Christa, Harriet i Inga, a także najmłodsze pokolenie – kuzynki Iris i Rosmarie i ich przyjaciółka, Mira. Upalne, czerwcowe lato trwa, a Iris wraca myślami do minionych, wakacyjnych miesięcy, do rodzinnych historii, składanych na nowo z plotek, domysłów, podsłuchanych rozmów i niedopowiedzianych półprawd. 

Leniwe, upalne, letnie dni korespondują ze spokojnym, wyważonym tonem tej książki – tempo jest wolne, a historia koncentruje się na wspomnieniach i rodzinnych historiach, które nie zawsze wyjaśnione zostają do końca. Pojawiają się w niej moje ulubione motywy: dom i odziedziczona tajemnica, ogród i zagadki z przeszłości, ale skondensowana forma sprawiła, że niekiedy miałam wrażenie, że niektóre wątki nie zostały należycie rozwinięte. Szkoda na przykład, że autorka nie zdecydowała się na poszerzenie historii Hinnerka, dziadka Iris, członka partii nazistowskiej, ale i „dobrego Niemca”, który pomógł koledze ze szkolnej ławy uciec do Anglii. 

Główna bohaterka, Iris, jest ekscentryczną postacią (kto inny chodzi kąpać się nago nad jeziorem, albo nosi suknie balowe ciotek?!), czasem nieco denerwującą, a jej zachowanie chwilami było dla mnie zbyt dziecinne i niewytłumaczalne. Na szczęście w powieści pojawiają się też ciekawsze postacie – Mira, dziewczyna mająca obsesję na punkcie koloru czarnego; Inga, kobieta, której dotyk wywołuje elektryczny wstrząs. Katherina Hagena napełniła swoją powieść nie tylko tajemnicami, dramatami ale i magicznymi wprost wydarzeniami – w ogrodzie Berthy zakwitają niespodziewanie jabłonie, czerwone porzeczki magicznie bieleją. Wszystko to sprawia, że „Smak pestek jabłek” zaliczam do lektur udanych, chociaż w żadnym razie nie wybitnych. W Niemczech powieść ta zyskała status bestsellera, ciekawe, jak to będzie w przypadku rynku angielskiego czy polskiego. Dla tych z was, którzy chcieliby się sami przekonać, co myślą o „Smaku pestek jabłek” Hageny, mam dobrą nowinę – powieść jeszcze w tym miesiącu wyda Świat Książki w serii Leniwa Niedziela.

3 komentarze:

  1. Właśnie widziałam tę książkę w zapowiedziach i zastanawiałam się nad nią, ale skojarzenia rozlewiskowe (z przyległościami) były silne, i widzę, że poniekąd słuszne. :) Ale z przyjemnością przeczytałam Twoją recenzję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiedziałabym, że rozlewiskowe, ale jest dom i tajemnica, co czasem wystarcza, by czytelników zniechęcić do lektury. ;) Polecam też recenzję książki, która ukazała się w Archipelagu - jej autorką jest Anna Bitner z blogu Przeczytałam książkę!

      Usuń
  2. Przeczytałem i stwierdzam, iż była to dobra, nastrojowa opowieść. pozdrawiam, tommy.

    OdpowiedzUsuń