sobota, 28 września 2013

Wołanie kukułki, czyli Rowling w nowym wcieleniu ("The Cuckoo's Calling", Robert Galbraith)

W lipcu internet obiegła elektryzująca wieść, że Robert Galbraith, autor kryminału „The Cuckoo’s Calling” („Wołanie kukułki”) to pseudonim, pod którym ukrył się nie kto inny, a J. K. Rowling. Z dnia na dzień sprzedaż ruszyła z kopyta, a kiedy następnego dnia sprawdziłam tę książkę na naszej bibliotecznej stronie internetowej, okazało się, że tytuł zarezerwowało już ponad dwieście osób. Ponieważ ja właśnie wtedy przeżywałam kryzys czytelniczy, wzruszyłam tylko ramionami i stwierdziłam, że Rowling nie Rowling, a książka i tak poczeka. I dopiero całkiem niedawno, kiedy wreszcie mnie odetkało, przypomniało mi się, że „The Cuckoo’s Calling” to przecież kryminał, a ja mam fazę na kryminały, więc właściwie dlaczego nie, można by tę Rowling wreszcie przeczytać. Od razu przyznaję, że tematyka była dla mnie znacznie bardziej interesująca niż „Trafny wybór”, który zresztą wciąż czeka cierpliwie na półce...

„The Cuckoo’s Calling” to kryminał, w którym prywatny detektyw, Cormoran Strike, rozwiązuje zagadkę samobójstwa pięknej modelki. Lula Landry trzy miesiące wcześniej wyskoczyła ze swojego balkonu w ekskluzywnym apartamencie w dzielnicy Mayfair, ale jej brat, John Bristow, który zleca Strike’owi to zadanie, podejrzewa, że było to morderstwo. Zlecenie przychodzi w samą porę – Strike właśnie rozstał się ze swoją narzeczoną, sypia w biurze, jego agencja detektywistyczna znajduje się na skraju bankructwa, a w dodatku pojawia się przysłana przez agencję sekretarka, której detektyw i tak nie ma jak zapłacić. Jednym słowem - sprawa Luli spada mu jak z nieba, zwłaszcza, że Bristow zobowiązuje się zapłacić podwójną stawkę. Detektyw spotyka się ze przyjaciółmi modelki i świadkami jej samobójstwa, a z rozmów wyłania się portret skomplikowanej, pełnej problemów młodej dziewczyny. Lula to adoptowana przez zamożną parę dziewczyna mieszanej rasy, cierpiąca na zaburzenie afektywne dwubiegunowe, próbująca poradzić sobie z wymaganiami, sławą, samotnością i niezbyt udanym związkiem. A jednak – Strike powoli nabiera wątpliwości, czy Lula faktycznie odebrała sobie życie…

„The Cuckoo’s Caling” nie wyróżnia się może fantastyczną i nowatorsko skonstruowaną intrygą, są i tacy, którzy będą marudzić, że Rowling bawi się ogranymi schematami, że nic nowego i oryginalnego nie wymyśla, do tego gdzieś się doczytałam, że relacje między Strike’m a jego sekretarką przypominają te pomiędzy Bondem a Moneypenny (nie wiem, skąd to porównanie, mnie się bynajmniej tak nie skojarzyło)... Natomiast mnie książka zdecydowanie przypadła do gustu. Nie mam nic przeciwko schematom, jeśli są tylko dobrze napisane, a co jak co, tego Rowling odmówić nie można. Wydaje mi się, że pisarka stworzyła bardzo udany pierwszy kryminał, pełen dobrych, miejscami dowcipnych, spostrzeżeń i dialogów, z ciekawą intrygą i zgrabnie zakończony. Do tego akcja powieści rozgrywa się w Londynie, w interesująco sportretowanym środowisku „pięknych i bogatych”, albo przynajmniej tylko bogatych. Paparazzi, prywatne limuzyny, blichtr i przepych, a przede wszystkim koneksje – jak się w tym wszystkim odnajdzie nasz prywatny detektyw?

Strike to postać poturbowana nie tylko psychicznie ale i fizycznie, bohater z intrygującą przeszłością, pełen problemów, nie tylko materialnych, ale i emocjonalnych. Wiadomo, że detektyw ma ciekawą przeszłość, nie mniej ciekawych znajomych, a więc jest to ktoś jak dla mnie interesujący, o kim chciałabym się jak najwięcej dowiedzieć. Co więcej, strasznie spodobało mi się imię głównego bohatera – Cormoran Strike to nie tylko brzmi intrygująco, ale i zapada w pamięć, co też jest ważne bo autorka planuje wydać cały cykl z Strike’m w roli głównej. Sekretarka Strike’a, Robin Ellacott, to także sympatyczna postać, młoda dziewczyna marząca skrycie o pracy w agencji detektywistycznej, do tego nad wyraz kompetentna i zorganizowana, czyi ideał sekretarki. (Na szczęście Rowling nie wpadło do głowy, by dwójkę bohaterów wiązać w od razu w jakiś romans – Robin ma narzeczonego, a Cormoran właśnie zakończył wieloletni, burzliwy związek, więc nie w głowie mu romanse i miłostki.) Reszta postaci też wypada całkiem nieźle, szczególnie Lula i jej przyjaciel, projektant mody, Guy Somé, który nazywa dziewczynę Kukułką, a także Rochelle, bezdomna dziewczyna, z którą Lula zaprzyjaźniła się w trakcie terapii.

Bardzo się cieszę, że Rowling zaplanowała cały cykl z Cormoranem Strike’m w roli głównej, cieszę się też, że przybyła nam kolejna, ciekawa postać literacka. Zdecydowanie jest to lektura dostarczająca przyjemnych wrażeń, więc będę czekać na kolejne części z zainteresowaniem. Tych z was, którzy mają możliwość przeczytania „The Cuckoo’s Calling” w oryginale, zachęcam do lektury, chociażby po to, byście sami przekonali się, jak Rowling poradziła sobie z kryminałem. Tym, którzy czekają na polskie tłumaczenie, życzę, żeby książkę jak najszybciej przetłumaczono. A tych, którzy Rowling w ogóle nie znają, zachęcam do rozpoczęcia znajomości – na przykład od tej książki.  

7 komentarzy:

  1. Nie wiem, jak tej chwili, ale jeszcze niedawno na Ebayu ta powieść kosztowała fortunę. Na pewno już były liczne dodruki.
    Zastanawia mnie afera z pseudonimem, na ile to była próba sprawdzenia siebie w nowej roli bez taryfy ulgowej, a na ile zgrabny chwyt marketingowy.
    Imię detektywa w kontekście tytułu powieści urocze. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam więc na polskie wydanie, o ile w ogóle będzie, trzymam kciuki by było i to szybciutko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sądzę, że afera z pseudonimem to jednak zabieg marketingowy, ale może niepotrzebnie wietrzę spisek. Myślę, że Rowling nie ma łatwego życia bo z jednej strony i tak wszystko co napisze "się sprzeda", ale sądzę, że zależy jej na pisaniu dobrych książek - nie tyle "wielkich" co sprawnie i inteligentnie napisanych. Czekam aż trochę potanieje. Wprawdzie 8 funtów na Amazonie to już nie fortuna, ale pewnie i tak upoluję taniej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kupiłam sobie za normalne pieniądze na Amazon i będę czytać. Ciekawa byłam tej książki, podczytałam w księgarni i stwierdziałm, że może być dobra.
    Nie sądzę, że afera to zabieg marketingowy, bo sprawa ma ciąg dalszy w sądzie, a fima, z której to wyciekło ma teraz więcej z tego powodu strat niż zysków, a poza tym kilka już tych afer z wyciekiem informacji było, jak na przykład głupota jednego z pracowników, który dziewczynie bodajże, wysłał nową książkę Jamiego Oliviera mailem i w dwa dni obiegła ona pół świata w sieci. Niestety tam gdzie człowiek, tam są błędy. Albo ja jestem aż tak naiwna i te wszystkie doniesienia o sprawie sądowej, karach, dotacjach dla weteranów, to jest jedna wielka blaga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, to masz głębszy ogląd sprawy, ja się kierowałam intuicją, a intuicja zawodna, jak widać. A może to fakt, że polskiej TV afera aferę aferą pogania? I tak mnie bezwiednie spaczyło? ;)

      Usuń
  5. Też mi się wydaje, że Rowling na prawdę chciała zachować anonimowość i ktoś się z tą książką po prostu sypnął. No bo niby po co byłaby jej taka dziwna kampania marketingowa, gdyby potrzebowała nagłośnienia, wystarczyłoby po prostu zrobić powtórkę "Trafnego wyboru" i już. Wydaje mi się, że ona naprawdę chciała się odciąć zupełnie od tego "bo to jest Rowling" i napisać coś zupełnie nowego. I mam nadzieję, że jeszcze coś nowego napisze. Moim zdaniem pisanie różnych rodzajów powieści pokazuje wszechstronność.

    OdpowiedzUsuń
  6. A u nas konkurs, w którym można wygrać "Wołanie kukułki":
    http://aktivist.pl/blog/konkurs-nie-harry-potter-nie-j-k-rowling/

    OdpowiedzUsuń