sobota, 21 września 2013

Jussi Adler-Olsen, "Redemption"

Wieczór. Jesienna szaruga za oknem powoduje, że otrząsamy się z obrzydzeniem, zaciągamy zasłony, mościmy się wygodnie w fotelu z książką, by w bezpiecznym zaciszu domowym przeczekać do rana. A jaka to lektura jest najodpowiedniejsza na takie zimne, ponure wieczory? Krwawe, soczyste morderstwo. Ze stolika obok łypie na mnie okładka nowej książki Lucy Worsley, „A Very British Murder. The Story of a National Obsession”, obok kilka kryminałów (między innymi „The Hanging” Lotte i Sorana Hamerów, a do tego „The Cuckoo's Calling” Rowling, „Season of Darkness” Jennings – tej od Murdocha, „The Invention of Murder” Flanders na kindlu...) , a przede mną próba opisania fenomenalnej książki... Jussi Adler-Olsen, moje odkrycie przed sprzed dwóch lat, długo kazał nam, obcokrajowcom, czekać na kolejną swoją znakomitą powieść. Po fenomenalnej „Mercy” (czyli „Kobiecie w klatce” w polskim wydaniu), przyszła kolej na wydanych po polsku „Zabójców bażantów”, a potem długo, długo nic. Aż wreszcie pojawiła się na rynku angielskim kolejna część przygód Carla Morcka i jego ekipy! Hura! „Redemption” to była pierwsza od dwóch miesięcy nowa książka, którą przeczytałam... Dzięki Adler-Olsenowi i jego kryminałowi udało mi się skutecznie (mam nadzieję) pozbyć książkowej zapaści. 

„Redemption” podąża szlakiem poprzednich powieści autora. Tym razem sprawą, która trafia na biurko (a potem na ścianę) Morcka i jego Departamentu Q, jest pewien tajemniczy list w butelce, rozpaczliwe wołanie o pomoc, wyrzucone przez okno w desperackim geście przez związanego i zakneblowanego chłopca. W tym samym czasie czytelnik śledzi poczynania bezwzględnego mordercy, który poszukuje nowej ofiary. W „Redemption” Adler-Olsen przedstawia motyw małych, zamkniętych przed światem środowisk religijnych, portrety ludzi żyjących w hermetycznych wspólnotach, które padają ofiarą bezlitosnego człowieka, żerującego na ludzkim zaufaniu i wierze.

Najnowszy kryminał Adler-Olsena to kolejna świetna pozycja w dorobku tego autora – napięcie rośnie z minuty na minutę, gdy bohaterowie nieświadomie podążają poplątanymi ścieżkami, by w końcu połączyć je w jeden, wspólny trop. Innymi słowy - „Redemption” wciąga, a nawet wsysa czytelnika, powoduje niezdrowe kołatanie serca i nie da się odłożyć na dłużej. Do tego jest coś takiego w książkach tego autora, że czyta się je po prostu z przyjemnością. A to już zasługa zabawnego momentami języka i bohaterów, których nie sposób nie polubić, a którzy z drugiej strony potrafią zaskoczyć i zaciekawić w kolejnych tomach. Nie chodzi mi tylko o Morcka, ale przede wszystkim o Assada, Rose, a także jej siostrę bliźniaczkę, Yrsę – świetnie przedstawione charaktery, o których czytelnik straszliwie chce się dowiedzieć jak najwięcej, a którzy swoje sekrety odkrywają niechętnie i powolutku. Do tego świetne postacie poboczne, historia dzieciństwa mordercy, jego ofiar... Wszystkie te opowieści, jak kawałki układanki zaczynają do siebie pasować, zazębiać się i nakładać na siebie. 

Cóż więcej można powiedzieć o „Redemption”? Okazuje się, że przerwa w pisaniu ma zdecydowanie negatywny wpływ na płynność mojej wypowiedzi, a do tego są pewne książki, które wywołują tak entuzjastyczne reakcje, że właściwie jedyne co można o nich powiedzieć, to „świetna książka, czytajcie, czytajcie”! A ponieważ ten kryminał zdecydowanie do takich pozycji należy, na tym kończę moją nieskładną notkę i z niecierpliwością zabieram się za oczekiwanie kolejnej książki Jussi Adler-Olsena (wychodzi ona na wyspach w lutym przyszłego roku). A czytelnikom czekającym na polskie wydanie tej książki życzę jak najszybszego jej wydania.

11 komentarzy:

  1. A ja czekam na polskie wydanie. Wydawnictwo, które tego autora w Polsce wydaje, jakoś nie daje sobie rady z reklamą, więc i zyski ma nikłe, toteż los wydawania dalszych pozycji jest niepewny. Podobno trzeci tom jest przełożony, więc może jesienią...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech... Dlatego się cieszę, że po angielsku zaczął wychodzić, bo inaczej, to fakt, trzeba byłoby się nauczyć duńskiego...

      Usuń
  2. Przyznaję, że jeszcze nie znam książek Adler-Olsena. Po Twojej recenzji muszę koniecznie sięgnąć po "Kobietę w klatce" ! Ciekawe, czy "Redemption" wydadzą w Polsce..
    Chętnie poznałbym też kryminał J. K. Rowling - mam przeczucie, że prawa do wydania zostały zakupione..

    p.s. z niekryminalnych lektur chciałbym przywołać kilka tytułów, które przeczytałem w wakacje : "Mr Chartwell" Rebecci Hunt, "Sweet tooth" Iana McEwana, "Chemia łez" Petera Carey'a i "Zagubione szczęście" Tima Wintera. Znasz może te książki ? Jeśli nie, nieśmiało polecam :)
    tommy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooooooo, koniecznie przeczytaj "Kobietę w klatce"! Świetna sprawa, trzymam kciuki za wydanie kolejnych części... A kryminał Rowling zaczęłam czytać i jak na razie jest dobrze.

      Ps. Znam tytuły, Pana Chartwella nawet mam. :) Będę wypatrywać recenzji-chyba, że już coś na blogu jest?

      Usuń
    2. O Chartwellu nic nie ma - właściwie nie wiem, jak podejść do oceny tej książki, bo miała dla mnie sporo plusów i minusów. Pozostałe tytuły zrecenzowałem.
      pozdrawiam
      tommy

      Usuń
  3. No właśnie, ja się zastanawiam czy ta książka zostanie kiedykolwiek wydana w Polsce, bo na razie się nie zanosi. Może powinna się wziąć za to Czarna Owca, tak jak odkupiła prawa do kryminałów Arne Dahla.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, Czarna Owca wykupiła Dahla... Byleby wydawali po kolei, a nie tak jak co niektórzy, w kawałkach od środka...

      Usuń
  4. Ostatnio mam jakiś kryminalny kryzys. Zupełnie mnie nie ciągnie do powieści detektywistycznych, nawet Nesserem wzgardziłam, ale o Jussi Adler-Olsen będę pamiętać na pewno, bo "Redemption" wygląda mi na czytelniczy przebój.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mam teraz chyba kryminalny ciąg jakiś, po wielu miesiącach niekryminalnych. A czytałaś poprzednie książki Adler-Olsena? Bo podobał mi się bardziej niż Nesser, którego też zresztą przeczytałam tylko jedną książkę...

      Usuń
    2. Ja też takie ciągi czasem miewam, więc doskonale Cię rozumiem. :) Nie znam jego poprzednich książek, ale słyszałam o nich dużo dobrego, więc będę mieć tego pana na oku. :)

      Usuń
  5. Jussi to mój przyjaciel ...znamy się już pare lat. Kiedys jakies 8...9 lat temu chciałem pomoc mu w wydaniu jednej z jego książek w Polsce . Ale wydawnictwo Re....zrezygnowalo. Jednak zrobił karierę. Pamietam wielokrotnie wieczorami przy kolacji pytałem Jussiego; kiedy w końcu eksplodujesz ....kiedy w końcu ktoś wyda Twoje książki. ? zawsze mi odpowiadał ;Georg na to trzeba czasu ...może kiedyś a może nigdy ?..Ale był wytrwały i osiagnał cel. Pozdrawiam !

    Georg

    georgallerod@o2.pl

    OdpowiedzUsuń