środa, 20 lipca 2011

"The Burning" - Jane Casey

W zeszłym roku przeczytałam z zainteresowaniem debiutancki thriller Jane Casey „The Missing” („Zaginieni”). Niedawno w moje ręce wpadła druga powieść tej samej autorki, „The Burning”, w której pojawia się nowa bohaterka, detektyw Meave Kerrigan – jak rozumiem jest to pierwsza część większej serii, bo bohaterka powraca w trzeciej powieści Casey, „The Reconing”, która lada chwila ukaże się na rynku. Muszę przyznać, że polubiłam główną bohaterkę, cieszę się, że będę miała okazję jeszcze o niej przeczytać. Meave Kerrigan okazała się interesującą, sympatyczną policjantką, której postać, mam nadzieję, będzie się cały czas rozwijać.

W „The Burning” Meave pracuje w ekipie policyjnej zajmującej się sprawą „Podpalacza”, brutalnego seryjnego mordercy, który swoje ofiary najpierw katuje, a potem podpala ich ciała. Zabił w ten sposób już cztery kobiety i jak do tej pory jest dla policji nieuchwytny –  nie tylko nie zostawia żadnych śladów, ale i ofiary wydają się być całkowicie przypadkowe, nic ich ze sobą nie łączy... Wkrótce odkryte zostają kolejne zwłoki. Meave ma jednak wątpliwości, czy najnowsza ofiara, Rebecca, naprawdę została zamordowana przez „Podpalacza”... Rozmowy z jej przyjaciółmi i rodziną powoli odsłaniają poplątane życie Rebecki, a Meave stopniowo nabiera podejrzeń....

Jane Casey mistrzowsko buduje napięcie, sprawnie prowadzi narrację posługując się dwiema narratorkami – rozdziały opowiadane przez Meave przeplatają się z tymi relacjonowanymi przez Louise, przyjaciółką ofiary... Niby wszystko wydaje się w porządku, a jednak po przeczytaniu 'The Burning” mam mieszane uczucia... Po świetnym starcie, kiedy to napięcie rosło, postacie dojrzewały i zyskiwały coraz więcej indywidualnych cech, nagle, pod sam koniec, książka straciła dla mnie urok. Domyśliłam się, jakie będzie zakończenie i przez ostatnie czterdzieści stron nudziłam się jak mops czekając na ewentualny zwrot akcji, który nigdy nie nadszedł. Na internecie znalazłam wiele pozytywnych recenzji, wychwalających zaskakującą końcówkę i już sama nie wiem, czy to ja się czepiam, czy rzeczywiście końcówka jest mdła... Najlepiej, jeśli się o tym przekonacie sami.

Mimo wszystko „The Burning Jane Casey polecam, bo myślę, pomysł jest ciekawy, historia ciekawie przedstawiona, a w dodatku bardzo dobrze opisana – Jane Casey pisze sprawnie i zajmująco! Mimo nieciekawej końcówki myślę, że autorką warto się zainteresować, zwłaszcza, że kolejna książka już niedługo w księgarniach, mam nadzieję, że będzie jeszcze lepsza. Nie wiem, czy jakieś polskie wydawnictwo planuje wydanie drugiej powieści Jane Casey. Na razie zachęcam do czytania wersji angielskiej. W sam raz na deszczowe dni.

1 komentarz:


  1. tommyknocker
    2011/07/21 09:23:37
    Przeczytałem "Zaginionych" po polsku i jestem ciekaw kolejnych książek tej autorki. Ciekawe, kiedy je wydadzą...
    dabarai
    2011/07/22 20:23:59
    Tommyknocker - tyle tych kryminałów, nic więcej ostatnio nie czytam, muszę jakąś przerwę sobie zrobić.

    OdpowiedzUsuń