Słyszeliście
o najnowszym wynalazku na rynku księgarskim? Od 2009 roku są popularne w
Holandii, a w tym roku zawitały i do Wielkiej Brytanii.
Flipback - nowy format książki, o którym pisał kilka miesięcy temu angielski Guardian.
Mała książka, która mieści się w dłoni, a strony przerzuca się w niej
nie z prawej do lewej, a do góry. Poza tym flipback wygląda jak zwykła
książka, wydrukowana na cieniutkim papierze, dość małym drukiem. Dzięki
temu można w jednej niewielkiej objętościowo masie pomieścić całkiem
sporą powieść. Cóż, nie jest to Kindle, nie mieści na dysku kilku
tysięcy bestsellerów, ale jest to ciekawy sposób na odchudzenie
wakacyjnych walizek książkochłonów. Póki co wydawnictwo
Hodder&Stoughton wydało dwanaście tytułów popularnych książek.
Widziałam je dziś w księgarni Waterstones i myślę, że książki są po
prostu śliczne. Jedyne co mnie powstrzymało przed zakupieniem jednej na
próbę to cena: £9.99. Sporo.... Myślę jednak, że kiedyś się
skuszę na zakup flipbacka. Być może jest to rozwiązanie moich
odwiecznych problemów związanych z brakiem miejsca na nałogowo skupowane
książki... Tu można o nich więcej przeczytać.
A skoro już o nałogowym skupowaniu książek mowa, to zobaczcie, co mi się ostatnio zrobiło:
Na dowody rzeczowe można
kliknąć, to się powiększą. Muszę się usprawiedliwić, że za zakup
większości tych książek jest odpowiedzialna Padma. To z nią utkwiłam dwa
razy w księgarniach, w maniackim szczęściu przeszukując półki,
półeczki, stosy i stosiki w kilku księgarniach z używanymi książkami...
Ba! Kilka z tych książek sama mi znalazła! (Dowody rzeczowe 1 i 2). To
ona przywiozła mi z Polski trzy książki (dowód rzeczowy nr 3)... W
drodze na spotkanie z nią zakupiłam kilka innych pozycji (dowód rzeczowy
nr 4). A dziś... A dziś, sama się wypuściłam na zakupy, czego dowodem
jest ostatni stos, za który winę ponoszę tylko ja sama... Natomiast
pocieszam się tym, że książkę Catherine Ryan Hyde „The Hardest Part of
Love” (nie pokazaną na stosach) wygrałam w konkursie na Facebooku...
Ech. Pocieszam się czytając książki... Oby do sierpnia! Szykuje mi się cały tydzień wolnego...
Stosy w szczególe składają się z:
Marcel Pagnol, „My Father's Glory” & „My Mother's Castle” („Chwała mojego ojca” i „Zamek mojej matki”) - prowansalskie wspomnienia Pagnola, znanego francuskiego autora, tłumaczone też na polski.
Julian Fellowes, „Snobs” - od kiedy obejrzałam „Downton Abbey”, chcę przeczytać też powieści Fellowesa. „Snobs” to satyra na angielską arystokrację, podobno świetna książka.
Joanna Trollope, „Britannia's Daughters. Women of the British Empire” - polecona przez Padmę książka o roli kobiet w tworzeniu Imperium Brytyjskiego.
Emily Giffin, „Something Borrowed” („Coś pożyczonego”) - typowy chicklit, odkryty w taniej książce, nie do dostania w bibliotekach. Już jedna książka tej pani mi się spodobała.
Herbjorg Wassmo, „Dina's Book”
(„Księga Diny”) - wynaleziona przez Padmę na półce, wyrwałam ją z
okrzykiem radości. Na tę książkę polowałam od dawna, nie mogłam znaleźć
ani angielskiego, ani polskiego wydania. A podobno jest to fenomenalna
opowieść o losach kobiety w XIX wiecznej Norwegii.
Christina Schwarz, „Drowning Ruth”(„Tonąca
Ruth”) - psychologiczny thriller, też z polecenia Padmy. Wisconsin w
początku XX wieku, śmierć kobiety i rodzinne tajemnice. Za grosze. Nie
oparłam się.
Christina Schwarz, „Drowning Ruth”
(„Tonąca Ruth”) - psychologiczny thriller, też z polecenia Padmy.
Wisconsin w początku XX wieku, śmierć kobiety i rodzinne tajemnice. Za
grosze. Nie oparłam się.
Anna Fryczkowska, „Kobieta bez twarzy” - Młoda Pisarka zachwalała ten kryminał tak skutecznie, że musiałam mieć!
Hakan Nesser, „Człowiek bez psa”
- Hakan Nesser, szwedzki pisarz, jest autorem dwóch serii kryminałów –
tę o komisarzu Van Veeterenie i o inspektorze Gunnarze Barbarottim. Van
Veeterena mam, ale Barbarottiego na angielski jeszcze nie
przetłumaczono. A tu Jane Doe o nim pisała i narobiła mi smaku...
Wiktor Hagen, „Długi Weekend” - pierwsza część przygód komisarza Nemhausera „Granatowa krew” zrobiła na mnie nadzwyczaj dobre wrażenie. Musiałam mieć i drugą, prawda?
Araminta Hall, „Everything and Nothing”
- debiutancki thriller o tym, że czasem niebezpieczeństwo czyha na nas
tam, gdzie się go nie spodziewamy i gdzie czujemy się najbezpieczniej –
we własnym domu.
Marjolijn Februari, „The Book Club”
- książka, która zaintrygowała mnie swoim tytułem daaawno temu. Czy
mieszkańcy wioski, w której wychowała się Ruth Ackermann, autorka
bestsellerowej książki, ukrywają jakiś sekret? Koleżanka Ruth ze
szkolnej ławy usiłuje odkryć prawdę...
Aminatta Forna, „Memory of love” - nominowana do Orange Prize, zwyciężczyni nagrody Commonwealth, zachwalana przez Chihiro. Ech.
Mary Renault, „The Friendly Young Ladies” - wydana
w 1943 roku powieść znanej autorki powieści historycznych o związku
pomiędzy pisarką a pielęgniarką, być może zainspirowana związkiem samej
autorki z panną Mullard. Prowokująca i dowcipna komedia społeczna.
Jan Struther, „Mrs Miniver” - przed
drugą wojną światową w The Times ukazywały się felietony „Mrs Miniver”,
opowiadające o codziennym życiu rodziny angielskiej klasy średniej
mieszkającej w Chelsea. Felietony te podtrzymywały na duchu naród w
trudnych czasach po wybuchu drugiej wojny światowej. W 1939 roku
opublikowano je jako książkę.
Molly Keane, „Good Behaviour” - Molly
Keane, „Good Behaviour” - nominowana do nagrody Bookera historia
irlandzkiej arystokratycznej rodziny St Charles, w której najważniejsze
są pozory i dobre wychowanie.
Daisy Goodwin, „My Last Duchess” - bogata arystokracja XIX wiecznego Nowego Jorku w zderzeniu ze snobistyczną, arystokratyczną Wielką Brytanią.
Maj Sjowall & Per Wahloo, Roseanna” - klasyka szwedzkiej powieści kryminalnej. Koniecznie.
G.W.Kent, „Devil-Devil” - kryminał osadzony w ciekawej i oryginalnej scenerii Wysp Salomona (Solomon Islands)
– państwa wyspiarskiego w południowo-wschodniej Oceanii, na wschód od
Nowej Gwinei, którego bohaterami są policjant Kella and siostra
Conchita. Intrygujące, prawda?
Jutro spodziewajcie się wpisu o nominacjach do Bookera!
kasia.eire
OdpowiedzUsuń2011/07/26 01:58:20
pozostawiłaś mnie w stuporze
Gość: , 115.249.136.13*
2011/07/26 09:30:45
Flipbacki wydaja sie dobrym pomyslem do autobusu czy pociagu :) Ale cena faktycznie troche przesadzona jak na takie malenstwo. A Tobie, Dabarai, zycze milej lektury :) Lato z pewnoscia nie bedzie nudne. Lilithin
chihiro2
2011/07/26 09:40:58
Stosiki imponujące, fantastyczne! Tę Fornę zachwalam jeszcze przed lekturą, ale jakby Ci nie przypadła do gustu, to proszę, nie wiń mnie :) Pagnola bardzo chcę przeczytać od lat, ale jakoś nie natrafiłam nigdy na te książki (zresztą wiesz jak to jest, ma się tyle książek, że moga lata minąć nim przyjdzie czas akurat na tę lekturę).
Ciekawa jestem tego "Book Clubu"...
Co do flipbacków, to umknął mi tekst o nich w Guardianie, teraz sobie przeczytałam. Fajne, przydatne, wygodne, ale to chyba zawsze pozostanie tylko alternatywą. Nie sądzę, by się przyjęło na masową skalę, ale cudownie, że istnieje. Anglikom, w przeciwieństwie np. do Polaków nie przeszkadza mały druk, nigdy nie słyszałam narzekań na to. Podobnie cienki papier, podczas gdy Polacy czasem zachwalają kredowy papier, tutaj w zwykłych książkach taki papier to dowód na brak świadomości odnośnie ochrony środowiska. Akceptuje się niemal wyłącznie papier z recyclingu, beżowy, chropowaty. I dobrze, książki na lekko beżowym papierze lepiej się czyta, zwłaszcza na słońcu. Ale cena tych flipbacków na razie zbyt wysoka, za 10 funtów mogę mieć przynajmniej trzy książki używane.
jane_doe_blog
2011/07/26 15:54:07
Cieszę się, że przeczytasz "Człowieka bez psa" i ciekawa jestem Twoich wrażeń. Hagen dopiero w "Długim weekendzie" przekonał mnie do siebie, nie byłam zachwycona "Granatową krwią", a poza tym lektury masz mnóstwo, życzę więc czasu na jej konsumpcję :).
snoopy_z_bric-a-brac
2011/07/26 20:55:29
Kapitalny ten flipback! Już mi się podoba! Dzięki za tę informację. Naprawdę interesujących rzeczy to się człowiek tylko z blogów dowie. :)
Aż serce rośnie, jak się patrzy na takie dowody zbrodni. Zwłaszcza, gdy zbrodnia tak słodka. Niestety nie czytałem żadnej z tych książek, choć zainteresowały mnie te snoby. Giffin jest bardzo popularna w Polsce (moja mama czytała wszystko). Oglądałem film "Księga Diny" i choć był dosyć dobry, to wspominam go jako wyjątkowo niemiły w odbiorze - zbyt dużo drastycznych scen jak na mój gust (jednej, z samego początku nie zapomnę chyba do końca życia). Dobrze wspominam za to zdjęcia i aktorów - zwłaszcza zjawiskową odtwórczynię roli tytułowej.
snoopy_z_bric-a-brac
OdpowiedzUsuń2011/07/26 20:57:45
P.S. Jutro nominacje do Bookera? Jak już mówiłem - jeśli coś ciekawego, to na blogu!
padma
2011/07/26 21:21:20
He he, ludzie przestaną mnie zapraszać, jak się dowiedzą, że potem takie są skutki;) Bardzo ładne zakupy zrobiłaś, nie marudź:) Też mi się flipbacki bardzo podobają, są śliczne i się kiedyś pewnie skuszę...
dabarai
2011/07/26 21:48:19
Kasiu, mnie też przytkało, jak zobaczyłam zdjęcie...
Lilithin - dziękuję, czasu na razie brak. Ale do góry uszy bracie! (kto zgadnie, z jakiej to piosenki, hę?) Cena faktycznie nie zachęca, ale może kiedyś, jak stanieją...?
Chihiro, dzięckuję, jak Forna się nie spodoba, to trudno. Pagnola mogę ci pożyczyć... :D Bo ja też go szybko nie przeczytam pewnie.. Jeśłi chodzi o papier to faktycznie, przywyczajona jestem do angielskich recyclingowych, śnieżnobiały papier mnie peszy. :D
dabarai
2011/07/26 21:51:39
Jane - zachęciłaś bardzo skutecznie, poza tym od zawsze miałam ochote poczytać właśnie tę serię. Także ze względu na zupełnie nie-szwedzkie nazwisko głownego bohatera.
Snoopy - witaj i dzięki. Dowody zbrodni już ukryte... przed Ulubionym Anglikiem... Man Booker już wkrótce...
Padmo, nie przestaną, nie przestaną... Nie byłoby wtedy na kogo winy zwalać. Nie marudzę, tylko głową kręcę! :) A gdzie TWOJE stosy obiecane?
tommyknocker
2011/07/27 09:27:14
Hagena, Fryczkowską i Nessera też mam w najbliższych planach :) I zdecydowanie wolę paperbacki i hardbacki !
dabarai
2011/07/27 21:33:16
Tommyknocker, flipbacki są warte zapamiętania, a ja wolę paperbacki od hardbacków...