niedziela, 23 maja 2010

Zupa z ryby fugu - Monika Szwaja

Zupa z ryby fugu, najnowsza książka Moniki Szwaji okazała sie zaskakującą lekturą. Poprzednie ksiązki tej autorki, które czytałam zawsze z przyjemnością, były zwykle lekkie, łatwe i przyjemne, poruszające głownie wątki związków damsko-męskich (może oprócz Domu na klifie), pełne humoru i ciepła. Zupa z ryby fugu podejmuje tematykę cięższego kalibru, jak in vitro i surogacja, czyli zastępcze macierzyństwo, ale jest to historia opowiedziana z dystansem, bez umoralniania, za to z poczuciem humoru.
Anita i Cyprian, para bezskutecznie starająca się o dziecko, Miranda, studentka starająca się realizować swoje marzenia wbrew woli swoich rodziców, Eliza, zgorzkniała i złośliwa samotna przyjaciółka Anity - wiarygodni bohaterowie powieści przeżywają prawdziwe dramaty, a ich decyzje są czasem podejmowane pod wpływem emocji i nie zawsze są w pełni przemyślane. Jak w życiu, nikt nie jest doskonały i bohaterowie są często zagubieni, niepewni i pełni wad. Wydaje mi sie, że to wszystko sprawia, że książka zapada w pamięć.
Jedyna rzecz, do której muszę się przyczepić, bo przeszkadzała mnie i mojej mamie! Monika Szwaja pisze o moim rodzinnym Szczecinie i w powieści często opisuje dzielnice, ulice i instytucje, i tu popełniła błąd - otóż na ulicy Jana Styki nie ma małych wygodnych domków! Są tylko kamienice. :)

1 komentarz:

  1. Coraz bardziej mnie ta pozycja korci!

    napisał: izusr 2010/05/23 21:40:09

    Nie znam Szczecina i nie miałam pojęcia, że coś z jego opisem jest nie tak :) Ale książką byłam bardzo pozytywnie zaskoczona :)

    Skarletka

    napisał: ekspresyjki 2010/05/23 22:25:45

    Skarletka - niby takie nic, a denerwuje! Az mi zeby zgrzytnely :)
    Izusr - wydaje mi sie, ze naprawde warto te ksiazke przeczytac.

    napisał: dabarai 2010/05/24 21:14:14

    No cóż... Fikcja ma to do siebie, że nie trzyma się faktów ;] A pisarze lubią błądzić w wyobraźni tam, gdzie ich noga często nigdy nie postała. Wiem coś o tym :)
    Widziałam tę panią ostatnio na targach... Wiem, że pisze książki, ale jakoś za Chiny nie przypomina kobiety zajmującej się sztuką... Przypomina mi śląskie Omy.

    Pozdrawiam ciepło :)

    napisał: anhelli-anhelli 2010/05/27 18:30:45

    OdpowiedzUsuń