poniedziałek, 16 grudnia 2013

Coś się kończy, coś się zaczyna... (Andrzej Sapkowski, "Sezon burz")

Na półce w moim dawnym pokoju czekają na mnie niemalże doszczętnie sczytane egzemplarze serii Andrzeja Sapkowskiego o wiedźminie. Ileż to wspomnień wiąże się z tymi powieściami, ile godzin spędzonych na czytaniu, ponownym czytaniu, doczytywaniu poszczególnych tomów i oczekiwaniu na nowe – czytałam Sapka zamiast uczyć się do egzaminu na studiach, moja mam usiłowała mnie zmusić do pisania pracy magisterskiej obietnicą przeczytania całej sagi (po przeczytaniu pierwszego tomu mama rzuciła się na kolejne z prędkością godną pozazdroszczenia, praca pisała się znacznie dłużej)... I wreszcie nadszedł ostatni tom, „Pani Jeziora” i bolesna pustka, której nie zdołała wypełnić ani powstała potem trylogia husycka, ani ponowne podczytywanie serii o wiedźminie. I chociaż niektóre tomy są miejscami mniej udane niż poprzednie, to do wiedźmina i jego kompanii pozostał mi sentyment na zawsze. I dlatego nie wiem jakim cudem niemalże udało mi się przegapić premierę „Sezonu burz” Andrzeja Sapkowskiego. Dopiero niedawno coś mignęło mi w sieci – nowa książka o wiedźminie! Fani sagi zapewne się podzielili na dwa obozy – tych, którzy mają autorowi za złe, że postać wiedźmina wskrzesił (przecież trzeba wiedzieć, kiedy rzecz skończyć!) i tych, którzy się po prostu cieszą, że mogą poczytać o przygodach Geralta z Rivii. Ja się chyba zaliczam do tego drugiego obozu – nowej książce Sapkowskiego oprzeć się nie mogłam. 
„Sezon burz” to opowieść o zmaganiach wiedźmina ze sztucznie wyhodowanymi potworami, z biurokracją, z pięknymi kobietami i z czarodziejską bracią. Geralt traci miecze, ląduje w więzieniu, podejmuje się kilku zleceń, romansuje na prawo i lewo - słowem, jak zwykle wplątuje się w kłopoty. Nie wiem dlaczego myślałam, że będzie to zbiór opowiadań – nic podobnego, przygody wiedźmina stanowią jedna całość, chociaż dzieje się w niej tyle różnych rzeczy, że ma się czasem wrażenie, że to jednak zbiór zebranych razem historii. „Sezon burz” to, jak pisze autor, ani prequel, ani sequel, a zupełnie coś innego. Dlatego chociaż w książce pojawiają się znane czytelnikowi postacie Jaskra, czy Yennefer, to nie ma w niej tych, którzy w sadze odgrywają pierwszoplanową rolę. I dobrze, bo przez to historia stanowi odrębną całość i nie psuje przyjemnych wspomnień związanych z oryginalnymi powieściami. Ku uciesze czytelników, pojawiają nawiązania do poprzednich tomów serii, które wywołują uśmiech na twarzy. Jednym słowem - czyta się nowego Sapka dobrze, z przyjemnością, z nutką nostalgii. A jednak... żeby moja opinia o tej książce była wyważona, dodam jednak, że wcale nie jest to najlepsza książka Andrzeja Sapkowskiego – poprzednie książki zdecydowanie zrobiły na mnie zdecydowanie większe wrażenie, wywoływały salwy głośniejszego śmiechu. A może ja już trochę z wiedźmina wyrosłam...?
Dosyć jednak wzdychania, Sapka skonsumowałam przecież błyskawicznie i nabrałam ochoty na przeczytanie całej sagi jeszcze raz. Bo nawet jeśli nie jest to już to samo, sentyment sprawia, że się przygodom Geralta z Rivii nie mogłam oprzeć. Bo czar wiedźmina wciąż działa, a Sapkowski potrafi pisać tak wciągająco, że oderwać się nie można. I jeśli napisze kolejną książkę o wiedźminie, to i tak ja przeczytam. Bo koło niektórych książek przejść obojętnie po prostu nie można.

4 komentarze:

  1. A ja ciągle się zastanawiam - to jest jakby kolejna część czy coś nowego tylko nadal bohaterem jest Wiedźmin czy jak to w końcu jest? xD Bo wypożyczyłam z biblioteki właśnie Miecz przeznaczenia i Ostatnie życzenie, więc czas z Sapkowskim przygodę zacząć :D

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja kocham cykl. I ja czytałam zamiast uczyć się do egzaminów. I ja czytam nadal wzdłuż i wszerz. I ja się cieszę, że Geralt wrócił i jeśli pan Sapkowski chce mnie do tego świata zabierać, to ja owszem, z chęcią. I choć widzę pewne niedociągnięcia fabularne, to i tak jestem zadowolona!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie myślałam o tym, żeby przeczytać sagę o Wiedźminie. Lubię różne gatunki literackie, ale do fantastyki ciągnie mnie umiarkowanie. Jednak moja koleżanka jest wielką fanką i obiecałam jej, że spróbuję, więc wszystko przede mną :) Już się nie mogę doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam obawy wielkie. Ale przeczytałam właśnie u Padmy o Twoim typie i wiesz co? z sentymentu mam ochotę sprawdzić. Umieściłam tę pozycję na awaryjnej liście prezentowej ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń