Wszyscy znamy takie historie – on i ona trzydziestoparoletni, po przejściach, spotykają się po latach, by ich znajomość rozkwitła w coś zupełnie dla nich nieoczekiwanego. Tu zwykle następuje tak zwany happy end i dalsze losy bohaterów, którzy borykają się z codziennością ich związku czytelnik musi sobie dopowiedzieć sam. Jednak Kamień w sercu to powieść przede wszystkim o tym, co było dalej.
Dasza i Marcin spotykają się po latach na zjeździe szkolnym, on w trakcie rozwodu, na stałe mieszkający w Stanach, ona wychowująca samotnie nastoletnią córkę. Miłość przychodzi nieoczekiwanie i na początku jest pełna przeszkód i niepewności – listy i telefony, decyzja o przeprowadzce do Polski, powolne budowane wspólnego życia... Kiedy już życie wydaje im się poukładane a przyszłość różowa, los zsyła im jedno z najcięższych doświadczeń z jakimi będą się musieli zmierzyć – ciężką chorobę Poli, córki Daszy i jej późniejszą niepełnosprawnością.
Czytałam tę książkę z wypiekami na twarzy, kręcąc z niedowierzaniem głową i momentami podśmiewając się z absurdalnych sytuacji, z jakimi musieli się zmierzyć bohaterowie. Próbując wyobrazić sobie siebie samą w podobnej sytuacji.
Musze wyznać, że nigdy specjalnie nie interesowałam się sytuacją osób niepełnosprawnych w Polsce, ich życiem i problemami, z którymi muszą się zmierzyć a każdym kroku. Porównując polskie i brytyjskie przepisy, uprawnienia i ogólne nastawienie ludzi do niepełnosprawności, dochodzę do jednego, smutnego wniosku. Ciężko jest być osobą niepełnosprawną w Polsce. Niewiarygodnie pogmatwane przepisy prawne, brak informacji, ludzka ignorancja i brak zrozumienia sprawiają, że ludzie niepełnosprawni traktowani są niemal jako ludzie drugiej kategorii. Mam tylko nadzieję, że od w ostatnich latach coś się zmieniło, bo wstyd mi czasem za moich rodaków. Zwłaszcza, kiedy przeczytałam ten artykuł i zrobiło mi się zwyczajnie ŹLE.
Nie chcę jednak pisać tylko o jednym wątku tej powieści, bo Kamień w sercu to przede wszystkim historia o miłości, związku dojrzałych ludzi i problemach, które tę miłość potrafią wystawić na próbę. I o tym, że miłość potrafi przetrwać wszystko i stać się jeszcze bardziej dojrzała i pełna. Historia Marcina i Daszy jest mimo wszystko pełna optymizmu i nadziei. Nadziei na to, że można w drugim człowieku odnaleźć swoją drugą połówkę, czerpać z siebie na wzajem siłę, mieć w sobie oparcie i razem nie bać się niczego.
Nie ukrywam, że siążka ta zrobiła na mnie niesamowite wrażenie, jest to chyba jedna z tych powieści, o których długo się pamięta i które zostawiają w czytelniku niezatarty ślad. Czytałam ją miesiąc temu i wciąż budzi we mnie równie gorące emocje. Dopiero dziś, kiedy zajrzałam na stronę autorki, Katarzyny Leżeńskiej, dowiedziałam się, że książka powstała na podstawie prawdziwej historii. Książka o miłości, która potrafi przenosić góry. Piękna opowieść o niezwykłym życiu nadzwyczajnych ludzi, którzy są jednak wspaniale zwyczajni. Gorąco polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz