Nie ma co
się oszukiwać, proszę państwa, jesień zawitała w nasze progi.
Przyniosła ze sobą chłodne noce, deszcz i chroniczne uczucie
niedospania. Dlatego między innymi od kilku dni, gdy tylko mogę,
zagrzebuję się pod ciepłą kołdrę i odpływam w objęcia
Morfeusza.
Jedynie
wczoraj udało mi się wykrzesać z siebie wystarczającą ilość
energii, by udać się z Ulubionym Anglikiem do The Royal Courts of
Justice, czyli neogotyckiego gmachu Sądu Królewskiego, który można
zwiedzać było w ten weekend, w ramach inicjatywy Open House
Weekend. Trudno w to uwierzyć, ale potężne gmaszysko sądu zostało
zbudowane dopiero w XIX wieku. Z wyglądu przypomina bowiem gotycki,
strzelisty kościół, a nie instytucję państwową...
W Law
Courts odbywały się też specjalnie przygotowane, arcyciekawe warsztaty i prezentacje. My wysłuchaliśmy dwóch – na temat tego,
co właściwie dzieje się w małych, wykładanych drewnianą boazerią salkach sądowych (na przykład
jak wyglądają obrady sądu, kto gdzie siedzi, o różnych rodzajach
rozpraw) oraz o roli strażnika, czy raczej woźnego sądowego
(Tipstaff). Tipstaff to bardzo interesująca postać w Law Courts –
przede wszystkim ma on corocznie do spełnienia kilka ważnych ról
ceremonialnych, na przykład eskortowanie sędziów, czy burmistrza
Londynu (Lord Mayor of London) na ceremonię zaprzysiężenia.
Tipstaff, który reprezentuje prawo i autorytet sądu, podąża na
czele procesji w ceremonialnym stroju, składającym się z czarnej
kurtki ze srebrnymi guzikami, białej muszki, białych rękawiczek i
czarnej, ozdobnej czapki z daszkiem. Jako odznakę urzędu niesie
krótką, około piętnastocentymetrową ceremonialną laskę
(staff). Laska ta kiedyś była znacznie dłuższa, bo ponad
metrowa, i mogła być użyta przez strażnika do obrony, lub
zatrzymania uciekającego przestępcy. Ponadto w pustej, wydrążonej
lasce przenoszono nakazy sądowe, które można było wyjąć ze
schowka po odkręceniu czubka (tip), zwykle w kształcie korony.
Takie właśnie ciekawostki opowiadał nam obecny Tipstaff, pełniący
tę funkcję od ponad dwudziestu lat. Okazało się jednak, że ma on
także inne obowiązki – przede wszystkim te związane z ze
przypadkami uprowadzenia dzieci – to on ma za zadanie odnaleźć
dziecko, zatrzymać je w kraju, na przykład poprzez odebranie
dorosłej osobie paszportu dziecka, a czasem i odstawić je w
bezpieczne miejsce. Jest też odpowiedzialny za doprowadzenie
niektórych osób do sądu. Jednym
słowem – praca Tipstaffa jest bardzo ciekawa, różnorodna i
głęboko zakorzeniona w angielskiej tradycji.
Muszę
przyznać, że wycieczka do The Royal Courts of Justice była
niezwykle interesująca, znacznie ciekawsza, niż się
spodziewaliśmy. Do tego to udane popołudnie zakończyliśmy w
angielskim stylu, konsumując słynną afternoon tea, czyli zestaw
pysznych, malutkich kanapek, angielskich scones, czyli bułeczek
zwykle podawanych z gęstą śmietaną i dżemem i słodkich ciast, a
wszystko to popijane herbatą Earl Grey... Mniam.
Niestety,
dziś okazało się, że energii starczyło mi zaledwie na jeden
dzień. Teraz siedzę w kuchni, popijam kawę, gapię się na mokry
od deszczu ogródek i podczytuję Kolejną Agatkę. Nigdzie się nie
wybieram. Nie ma bowiem nic lepszego na deszczowe popołudnie niż
powrót do znanych kątów literackich. Książki znane, sprawdzone i
wciągające sprawdzają się w takich okolicznościach najlepiej...
A jakie są wasze sposoby na niedzielne, deszczowe popołudnia?