wtorek, 8 czerwca 2010

"Cukiernia pod Amorem. Zajezierscy" - Małgorzata Gutowska-Adamczyk




Historie rodzinne czytam ostatnio z wielką przyjemnością, a już szczególnie te, które korzeniami sięgają w ubiegłe stulecia. Ciekawe detale historyczne, opisy codziennego życia i zwyczajów, tworzą interesującą oprawę, w której przedstawione są losy zwykłych ludzi, którymi rządzą te same co nami emocje i namiętności. Czytam je z przyjemnością, i chętnie do nich wracam. Dlatego cieszy mnie, że znalazłam kolejną taką książkę, którą przeczytałam jednym tchem, z przyjemnością zanurzając się w atmosferze minionej epoki wykreowanej przez jej autorkę.
Cukiernia pod Amorem. Zajezierscy to pierwsza część trzytomowej powieści obyczajowej, która rozgrywa się w fikcyjnym Gutowie, małym mazowieckim miasteczku. To prawdziwa wielopokoleniowa saga, która rozpoczyna się w dziewiętnastym wieku i opowiada burzliwe losy rodzin Zajezierskich, Cieślaków i Hryciów, aż do czasów współczesnych. Tom pierwszy przedstawia dzieje Zajezierskich, którzy w XIX wieku należeli do najzamożniejszych mazowieckich rodów szlacheckich. Równocześnie akcja toczy się w czasach współczesnych, gdzie koncentruje się na rozwikłaniu zagadki tajemniczego pierścienia, znalezionego przez ekipę archeologiczną prowadzącą wykopaliska w Gutowie. Iga, córka Waldemara Hrycia, właściciela tytułowej cukierni Pod Amorem, postanawia rozwikłać zagadkę, szukając śladów w historii własnej rodziny...
Cukiernia pod Amorem to opowieść opowiedziana z rozmachem, a historyczna część jest szczególnie interesująca. Opisy zwyczajów szlacheckich, życia codziennego w dworkach, które mimo zawirowań społecznych i historycznych toczyło się jak zwykle powoli i leniwie, a także językowe archaizmy pomagają zbudować klimat tej opowieści. Do tego zawiłe losy rodzin szlacheckich żyjących w czasach zaborów wciągnęły mnie tak, że trudno było mi się od tej książki oderwać. Cześć współczesna również przedstawia się ciekawie, choć muszę przyznać, że próby wyjaśnienia tajemnicy pierścienia były dla mnie mniej ciekawe niż losy rodzin Zajezierskich, Bysławskich i innych licznych postaci drugoplanowych, których dzieje splotła ze sobą autorka pajęczyną pokrewieństwa, przypadku i historii.
Powieść Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk to kolejna książka ostatnio zakupiona z Merlina, następna powieść nieznanej mi wcześniej polskiej autorki, która zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Moja przygoda z polską powieścią współczesną trwa – przeczytałam też Księdza Rafała Macieja Grabskiego (recenzja wkrótce), przede mną kolejne historie rodzinne... Ale już z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg Cukierni pod Amorem i historię Cieślaków, żeby dowiedzieć się jak dalej potoczą się losy znanych mi już bohaterów – niecierpliwy czytelnik to chyba najlepsza dla książki rekomendacja!

1 komentarz:

  1. ekspresyjki
    2010/06/09 14:23:09
    Ja się zachłysnęłam to książką, czytałam zachłannie i łapczywie od pierwszej do ostatniej strony i czekam teraz niecierpliwie na kolejną część :) A w roli Toroszyna już sobie obsadziłam Aleksandra Domogarowa, a co! :)

    Skarletka
    dabarai
    2010/06/09 21:05:15
    Tak jest, więcej takich książek! Po tej książce nabrałam ochoty, żeby jeszcze raz przeczytać "A lasy wiecznie śpiewają" Trygve Gulbranssen! POlecam, kiedyś tę książkę czytałąm i pamiętam,że mi się bardzo podobała. :)
    ekspresyjki
    2010/06/10 09:15:42
    Trzeba zapisać :) Dzięki! :)
    chwila60
    2010/07/26 12:24:15
    Ja też nie znałam wcześniej Pani Gutowskiej-Adamczyk. A przynajmniej tak mi się wydawało, bo jak się okazuje to ona na przykład pisała teksty do serialu "A tata Marcina powiedział", pamiętacie to prawda?:) Więc to wszechstronna pisarka, scenarzystka itd. Moją uwagę do jej osoby rzeczywiście przyciągnęła "Cukiernia pod amorem". I teraz chyba będę długo śledzić poczynania tej Pani.
    dabarai
    2010/07/26 19:59:15
    Witaj Chwilo - mnie też nic nazwisko autorki nie mówiło, ale pamiętam "Tata a Marcin powiedział", dobre było.:) Już z nicierpliwością czekam na część drugą "Cukierni...", szkoda,że będę pewnie musiała poczekać do świąt, do następnej wizyty w Polsce!(Chyba, że mi znów odbije i pozamawiam tonę książek na Merlinie...) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń