sobota, 12 czerwca 2010

"Ksiądz Rafał" - Maciej Grabski

Czytanie książek to dla mnie najbardziej odprężające zajęcie na świecie. Najlepsza sesja terapeutyczna. Na stresujący tydzień w pracy nie ma jak książka, która odpręży, zrelaksuje, nie będzie denerwować, będzie czytać się niemalże sama, bez wstrząsów i zgrzytów. A je bohaterem będzie po prostu Dobry Człowiek. Taką książką był dla mnie Ksiądz Rafał Macieja Grabskiego.
Rzadko zdarza mi się przeczytać książkę, która by na mnie zrobiła takie pozytywne wrażenie. Skojarzyła mi się z Anią z Zielonego Wzgórza, nie mam pojęcia dlaczego, może dlatego, że była to jedna z ulubionych książek moich dzieciństwa, powieść , która pełna była staroświeckiego uroku, czarownego powabu i czytała się ją z uśmiechem na twarzy. Podobne odczucia miałam czytając Księdza Rafała – nie mogłam przestać się uśmiechać, a momentami nawet chichotać.
Fabuła jest prosta: lata siedemdziesiąte ubiegłego już wieku; umiera stary proboszcz, który spędził prawie całe swoje życie wśród swojej trzódki, nastaje nowy, młody ksiądz, który na szacunek okolicznych mieszkańców będzie musiał sobie zasłużyć. Życie toczy się normalnym, wolnym trybem, odmierzane modlitwami w kościele, żniwami, dożynkami i biciem dzwonów. Ksiądz Rafał pomaga ludziom pogodzić się z innymi, naprawić krzywdy, wyciąga rękę do tych, którzy zbłądzili i wydawali się już straceni. Prawda zwycięża, dobro i sprawiedliwość triumfują. Polak zostaje wybrany papieżem. Niby zbyt dużo w tym wszystkim patrzenia przez różowe okulary, zbyt wiele szczęśliwych zbiegów okoliczności, ale mnie to nie przeszkadzało nic a nic. Jakże było mi miło zanurzyć się w opowieść o losach ludzi z małego miasteczka, gdzie wciąż ważne są wartości dziś często uważane za przeżytek: prawdomówność, uczciwość, życzliwość, sprawiedliwość...
Jedynie zakończenie jakoś mnie nie zadowala – wydaje mi się, że niektóre wątki nie zostały w pełni zakończone, wyjaśnione i podsumowane, ale z drugiej strony, mam nadzieję, że jest to znak, że autor zaplanował kontynuację tej książki!
Muszę przyznać, że nie jestem osobą wierzącą, nic nie wiem o życiu w małej plebanii, ale jeśli tak ono wygląda, mogłabym się przeprowadzić do Gródka w każdej chwili i zostać sąsiadką przesympatycznego proboszcza Rafała. A Księdza Rafała polecam, jako wytchnienie po wszystkich thrillerach, kryminałach i książkach, które aż ociekają złymi wibracjami. Czasem książki pełne dobra są po prostu najlepsze.

środa, 9 czerwca 2010

Orange Prize - wyniki


Właśnie doczytałam się w sieci, że tegoroczną, piętnastą już, nagrodę Orange zdobyła Lacuna Barbary Kingsolver. Hmmm. Jest to jedyna książka z listy finalistów, której nie chciałam przeczytać...
Z kolei z przyjemnością donoszę, że w kategorii debiutów wygrała książka, którą niedawno tu recenzowałam - The Boy Next Door Irene Sabatini!
I znowu nie przeczytałam większości nominowanych książek, na któe miałam ochotę, ale mam naprawdę nadzieję to nadrobić!

wtorek, 8 czerwca 2010

"Cukiernia pod Amorem. Zajezierscy" - Małgorzata Gutowska-Adamczyk




Historie rodzinne czytam ostatnio z wielką przyjemnością, a już szczególnie te, które korzeniami sięgają w ubiegłe stulecia. Ciekawe detale historyczne, opisy codziennego życia i zwyczajów, tworzą interesującą oprawę, w której przedstawione są losy zwykłych ludzi, którymi rządzą te same co nami emocje i namiętności. Czytam je z przyjemnością, i chętnie do nich wracam. Dlatego cieszy mnie, że znalazłam kolejną taką książkę, którą przeczytałam jednym tchem, z przyjemnością zanurzając się w atmosferze minionej epoki wykreowanej przez jej autorkę.
Cukiernia pod Amorem. Zajezierscy to pierwsza część trzytomowej powieści obyczajowej, która rozgrywa się w fikcyjnym Gutowie, małym mazowieckim miasteczku. To prawdziwa wielopokoleniowa saga, która rozpoczyna się w dziewiętnastym wieku i opowiada burzliwe losy rodzin Zajezierskich, Cieślaków i Hryciów, aż do czasów współczesnych. Tom pierwszy przedstawia dzieje Zajezierskich, którzy w XIX wieku należeli do najzamożniejszych mazowieckich rodów szlacheckich. Równocześnie akcja toczy się w czasach współczesnych, gdzie koncentruje się na rozwikłaniu zagadki tajemniczego pierścienia, znalezionego przez ekipę archeologiczną prowadzącą wykopaliska w Gutowie. Iga, córka Waldemara Hrycia, właściciela tytułowej cukierni Pod Amorem, postanawia rozwikłać zagadkę, szukając śladów w historii własnej rodziny...
Cukiernia pod Amorem to opowieść opowiedziana z rozmachem, a historyczna część jest szczególnie interesująca. Opisy zwyczajów szlacheckich, życia codziennego w dworkach, które mimo zawirowań społecznych i historycznych toczyło się jak zwykle powoli i leniwie, a także językowe archaizmy pomagają zbudować klimat tej opowieści. Do tego zawiłe losy rodzin szlacheckich żyjących w czasach zaborów wciągnęły mnie tak, że trudno było mi się od tej książki oderwać. Cześć współczesna również przedstawia się ciekawie, choć muszę przyznać, że próby wyjaśnienia tajemnicy pierścienia były dla mnie mniej ciekawe niż losy rodzin Zajezierskich, Bysławskich i innych licznych postaci drugoplanowych, których dzieje splotła ze sobą autorka pajęczyną pokrewieństwa, przypadku i historii.
Powieść Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk to kolejna książka ostatnio zakupiona z Merlina, następna powieść nieznanej mi wcześniej polskiej autorki, która zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Moja przygoda z polską powieścią współczesną trwa – przeczytałam też Księdza Rafała Macieja Grabskiego (recenzja wkrótce), przede mną kolejne historie rodzinne... Ale już z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg Cukierni pod Amorem i historię Cieślaków, żeby dowiedzieć się jak dalej potoczą się losy znanych mi już bohaterów – niecierpliwy czytelnik to chyba najlepsza dla książki rekomendacja!

wtorek, 1 czerwca 2010

The Boy Next Door - Irene Sabatini



The Boy Next Door to literacki debiut Irene Sabatini, nominowany do nagrody Orange dla nowych pisarzy (Orange Award for New Writers). Autorka pochodzi z Zimbabwe i tam też rozgrywa się akcja tej powieści.

The Boy Next Door to historia trudnej znajomości i równie trudnych związków, opowieść o dorastaniu w niespokojnym kraju i o wyborach, które trzeba w życiu dokonać. Pierwsze zdanie powieści jest elektryzujące: „Dwa dni przed moimi czternastymi urodzinami, syn moich sąsiadów podpalił swoją macochę”. Lindiwe Bishop, narratorka powieści, jest zafascynowana swoim białym sąsiadem, Ianem McKenzie, i kiedy zostaje on zwolniony z więzienia, zaprzyjaźnia się z nim w tajemnicy przed rodzicami. Ich znajomość rozwija się powoli, aż nagle chłopak wyjeżdża do RPA. Ten krok zmienia diametralnie ich stosunki, i kiedy spotykają się ponownie po sześciu latach, nic już nie jest proste.

Wiele mogłabym pisać o tej książce i problemach, z jakimi się zmaga, bo zrobiła na mnie naprawdę wielkie wrażenie, ale nie chcę ujawniać zbyt wiele szczegółów. Powieść przedstawiona jest w czterech odsłonach, a przerwy w narracji służą ukazaniu zmian jakie powoli zachodzą nie tylko we wzajemnych stosunkach między głównymi bohaterami, ale i w samym Zimbabwe. Niepewna sytuacja polityczna, rozruchy społeczne stanowią ciekawe tło powieści, a kiedy w dodatku czytelnik uświadomi sobie, że problemy z jakimi boryka się Zimbabwe są niestety wciąż aktualne i jak najbardziej prawdziwe, książka zyskuje nowy wymiar.

Niewiele wiem o historii Zimbabwe, i muszę przyznać, że zaważyło to na odbiorze powieści. Kiedyś czytałam świetną powieść, The Voluptuous Delights of Peanut Butter and Jam (Smak dżemu i masła orzechowego) Lauren Liebenberg, opowiadającą historię dwóch sióstr dorastających w latach 70 ubiegłego wieku w Rodezji, kraju, który potem przekształcił się w Zimbabwe. Była to niezapomniana książka, dlatego nie mogłam się oprzeć porównaniom. W powieści Lauren Liebenberg (również nominowanej do tej samej nagrody w 2008 roku) autorka zamieściła słowniczek słów i wyrażeń slangowych pochodzących z języka afrikaans i dialektów afrykańskich. Tego brakowało mi w książce Irene Sabatini. Mimo iż autorka również używa slangu, znacznie trudniej było mi zrozumieć o co właściwie chodzi, bo nic nie było tłumaczone! Miałam też trochę problemów z rozszyfrowaniem akronimów nazw partii, musiałam poczytać trochę o historii Zimbabwe, żeby lepiej zrozumieć tę książkę, ale myślę, że warto było poszerzyć swoje horyzonty, bo powieść jest tego warta. 

Nie jest to ksiązka doskonała, ma swoje słabsze momenty, czasem, moim zdaniem, niezbyt wiarygodne, ale uważam, że Sabatini świetnie przedstawiła tło społeczne tej powieści. Zimbabwe w jej powieści to kraj jej dzieciństwa, sama autorka przyznaje, że Bulawayo, miasto jej dzieciństwa, miejsce, w którym rozgrywa się część powieści, po prostu płynie w jej żyłach. Jestem pewna, że część opisów autorka czerpała ze swoich wspomnień. Podobno zaproponowano jej napisanie autobiografii o dzieciństwie spędzonym w Rodezji/Zimbabwe, ale odmówiła. Zamiast tego mamy świetną powieść, debiut, który mam nadzieję będzie początkiem wspaniałej kariery pisarskiej. Duże brawa. Polecam gorąco.