wtorek, 15 lutego 2011

"Aleja Bzów" - Aleksandra Tyl


Nie obchodzę Walentynek, ale tak się zdarzyło, że właśnie wczoraj skończyłam czytać książkę, która się świetnie wpisała w powszechnie panujący nastrój pełen serduszek, czekoladek i miłosnych wierszyków tudzież kartek. Mowa o „Alei Bzów” Aleksandry Tyl, którą to książkę dostałam od wydawnictwa Prozami. Bo chociaż nie obchodzę Walentynek, to muszę się przyznać, że lubię czasem czytać romanse, powieści o poszukiwaniu swojej drugiej połówki i lekkie opowieści o życiu i  miłości.

Od razu zaznaczę, że książka nie wydała mi się ani kiczowata, ani cukierkowo-landrynkowo przesłodzona. Nic takiego. I chyba nie można jej nazwać typową romantyczną historią o miłośc, w której wszystko jest oczywiste i proste – on i ona, odkryte uczucie, problemy i przykrości i nieodzowny happy end. „Aleja Bzów” jest zgrabnie opowiedziana, pełna ciepłych postaci, lekkich dialogów i interesujących sytuacji. Miłość pojawia się właściwie przypadkiem, na drugim planie, a na pierwszy wychodzą zupełnie inne sprawy. Może i domyśliłam się, jakie zakończenie szykuje autorka dla głównej bohaterki (czy może – jakiego dla niej szykuje partnera), ale to wcale nie przeszkodziło mi w pochłonięciu tej książki niemal jednym tchem.

Iza, główna bohaterka „Alei Bzów” ma bowiem sporo problemów. Ukochana babcia musi się wyprowadzić z wiejskiego pałacyku, który zamieszkuje od lat z innymi lokatorami, bo przyjechał pan „dziedzic”, kupił pałac i będzie go przerabiał na hotel dla bogatych turystów. W pracy też nie wiedzie jej się zbyt dobrze – Iza pracuje jako dziennikarka w magazynie OKO (wcale nie okulistycznym, tylko kulturalno-społecznym) i właśnie stara się o awans. Jej starania utrudnia niestety żądna krwi, ambitna i niezbyt przyjemna stażystka Marta, która często działa według zasady „po trupach do celu”. W dodatku najbliższa przyjaciółka i współlokatorka Izabelli znienacka oznajmia, że zerwała z narzeczonym i wyjeżdża z kraju. Kiedy więc Iza wraca do mieszkania, w którym gałąź wybiła szybę w oknie, wydaje się jej, że już gorzej być nie może. Dopiero poznana przypadkiem sąsiadka, Monika, uświadamia jej, że czasem trzeba do własnego życia nabrać dystansu i że własne problemy maleją w obliczu cudzych prawdziwych nieszczęść.

Może to sprawiły także Walentynki i panująca wokół atmosfera, ale książkę czytałam z prawdziwą przyjemnością. Była to powieść w sam raz na czytanie podczas kąpieli z bąbelkami, na podczytywanie na fotelu lub sofie pod kocem z kubkiem gorącej herbaty. Książka, podczas której mogłam się odprężyć, zrelaksować i zapomnieć o stresującym dniu w pracy.

Iza jest przemiłą, trochę naiwną dziewczyną pod trzydziestkę, z którą łatwo się czytelnikowi zaprzyjaźnić. Nie potrafi być bezwzględna czy wyrachowana, ma swoje zasady, którymi się kieruje i czasem jest zawstydzająco naiwna. Jednak nie sposób jej nie polubić. Zresztą w powieści więcej jest takich ciepłych i miłych postaci. W dodatku problemy Izy, jej babci, a także Moniki i Oliwki wciągnęły mnie, być może także dlatego, że były takie „ludzkie” i mogłyby się też przytrafić nam lub naszym znajomym.

Poza tym spodobał mi się styl, w jakim napisana jest ta powieść – prosty i lekki, miejscami dowcipny. Wydawało mi się, że autorka nie stara się być zabawna na siłę, ale raczej z humorem pisze o niektórych sprawach. Za to zakończenie książki, będąc raczej z gatunku tych otwartych, zostawiło parę nie do końca rozwiązanych wątków, które mam nadzieję autorka nam wkrótce rozwiąże!

Być może wiele osób uzna, że historia jest banalna, a sama książka lekka, łatwa i niezbyt poważna, ale ja myślę, że wśród wielu podobnych książek powieść Aleksandry Tyl zasługuje na uwagę. Bardzo chętnie przeczytam też inne książki autorki.

Jedna uwaga, która dotyczy korekty – znalazłam kilka nieścisłości, błędów, w tym ortograficzny(!), które mi nieco popsuły odbiór książki. Zwykle jestem bardzo zrelaksowana, ale w tej książce błędy zbyt mi się rzuciły w oczy. Mam nadzieję, że innych książkach wydawnictwa korekta będzie dokładniejsza.

A ja będę czekać z zaciekawieniem, czy pojawi się kontynuacja książki.

1 komentarz:

  1. Kontynuacja już chyba jest, choć nie dam sobie ręki uciąć, że to na pewno kontynuacja :). Ale za nic sobie nie przypomnę tytułu :( Kojarzę tylko okładkę z dziewczynką w różowej sukience, z tego co wiem główna bohaterka jest ta sama, więc to chyba drugi tom...

    OdpowiedzUsuń