niedziela, 4 marca 2012

Pod zimną kopułą lodowego pałacu ("Pałac lodowy" - Tarjei Vesaas)


Dochodzę do wniosku, że jestem ak bezmyślny przeżuwacz – bardzo często pochłaniam książki niedokładnie, bez zastanowienia, bez przemyśleń i zbyt pospiesznie. Dlatego w zetknięciu z pewnymi książkami czuję się niepewnie, obco i wręcz z obawą podchodzę do ich czytania. Tak było i z „Pałacem lodowym” Tarjei Vesaasa. Króciutka książka autorstwa tego norweskiego pisarza spowodowała, że musiałam zwolnić tempo, zastanowić się i dopiero wtedy spróbować ubrać moje odczucia w słowa. Muszę tez przyznać, że gdyby nie Klub czytelniczy u Ani omawiający tę właśnie lekturę w zeszłym miesiącu, nigdy bym po nią nie sięgnęła.... Cóż, Ani zawdzięczam to, że od czasu do czasu sięgam po książki inne, nieco bardziej ambitne, czy mniej znane.
„Pałac lodowy” to bardzo poetycka, pełna subtelnych metafor i odniesień opowieść o śmierci, zimie i lodowym pałacu budowanym przez nieustępliwą wodę. Tę króciutką książkę można właściwie streścić w jednym zdaniu – to opowieść o dziewczynce, która zimą przeżywa śmierć swojej przyjaciółki. Opowieść bardzo pięknie napisana, z wysmakowanymi, minimalistycznymi zdaniami i opisami zimnej, zimowej norweskiej przyrody, które tworzą specyficzny, hipnotyzujący klimat.
A jednak.... Książka była interesująca, ale mnie nie porwała. Po pierwsze, nie jestem pewna, czy w ogóle zrozumiałam ”Pałac lodowy”... Ania zapytała, w jaki sposób rozumiemy tytuł tej książki. Jak już wspomniałam u niej na blogu, najpierw traktowałam tytuł dosłownie, dopiero potem zaczęłam się zastanawiać, czy po prostu nie przegapiłam w "Pałacu" wszystkich tych metaforycznych nawiązań i spostrzeżeń. Jeśli spojrzy się na tę książkę nieco inaczej, można ją traktować jako bardzo alegorycznie. Zasklepiający się pałac staje się metaforyczną trumną, i podobnie jak on, tak i Siss zastyga zimą w swojej żałobie, by wreszcie z nadejściem wiosny, uwolnić się od poczucia winy, depresji i poczucia straty. Tak jak w kulminacyjnym momencie książki pałac rozpada się od wewnątrz, tak i Siss przeżywa katharsis, otrząsając się ze swojej straty, owego zimowego snu. Dlatego właśnie przyroda odgrywa w tej książce tak ważna rolę, stając się niejako wyznacznikiem nastroju Siss, która wraz z nadejściem wiosny „budzi” się ponownie do życia.
To właśnie opisy pałacu, zimnych i śnieżnych krajobrazów, znienawidzone przez wielu w czasach szkolnych „opisy przyrody” , były najlepszymi, poruszającymi fragmentami tej książki. Nie każdy potrafi pisać o przyrodzie w przejmujący, wciągający sposób. Vesaas potrafi. Zdecydowanie natomiast nie podobały mi się dialogi. Przede wszystkim obie dziewczynki ( i właściwie wszystkie dzieci w tej książce) brzmią w tej książce tak strasznie dorośle, wypowiadają się nieco sztucznie. Jednak mój największy zarzut wobec tej książki to brak historii. Ja rozumiem, że nie to jest w niej najważniejsze, ale tego mi właśnie w niej najbardziej brakuje...
Jednym słowem – to chyba nie jest książka dla mnie. „Pałac lodowy” polecam za to wszystkim, którzy lubią książki skondensowane i pełne znaczeń. To powieść dla czytelników, którzy będą się zachwycać lodowatym klimatem przywołanym przez Vesaasa, subtelnymi opisami i skandynawskim minimalizmem.
Niestety, nie zdążyłam zabrać udziału w dyskusji na blogu Ani – bardzo interesującej dyskusji zresztą, do przeczytania której zachęcam gorąco – dodałam tylko swoje przemyślenia na koniec. Na pewno postaram się lepiej w tym miesiącu, kiedy omawiać będziemy „Świniobicie” Magdy Szabo. Zachęcam wszystkich do udziału, a Ani jeszcze raz dziękuję.
PS. Muszę powiedzieć, że angielska okładka książki bardzo mi się podoba.

1 komentarz:

  1. Gość: czytanki anki, evdo-78-30-70-8.subscribers.sferia.net
    2012/03/04 10:54:59
    To ja dziękuję za udział.;)
    Ciekawe jest, że chyba nikogo ta książka nie rzuciła na kolana, ale najwyraźniej pozostawiła po sobie silne wrażenia. Zgadzam się z Tobą, to jest lektura do powolnego czytania i to wcale nie za sprawą np. wymyślnego stylu czy sposobu narracji (bo są proste.;).
    Mnie na tyle Vesaas zaintrygował, że "Ptaki" mam już w domu.;)
    Okładka wydania ang. świetna, niebieski (szary?) pasuje znacznie lepiej niż czerwony.;)
    lirael
    2012/03/04 19:06:25
    Kiedyś, bodajże na książkowym forum Wyborczej, czytałam entuzjastyczne opinie o "Pałacu lodowym", który ktoś przedstawiał jako książkę swojego życia. Stąd moje duże oczekiwania., które też nie do końca zostały spełnione.
    Zgadzam się z Wami, że okładka angielska jest bardziej klimatyczna.
    dabarai
    2012/03/04 19:22:28
    Ja mam ochotę poczytać coś innego z literatury skandynawskiej, nie tylko kryminały. Nie jestem pewna, czy akurat Vesaasa... Bardziej jakąś sagę... A dyskusja mi się bardzo podobała, ciekawe, że tyle ludzi bierze udział, etc... I Aniu, już tak długo ten cykl u ciebie już się pojawia! Czy to już rok...?
    Gość: czytanki anki, hgs30.internetdsl.tpnet.pl
    2012/03/05 11:30:53
    Tak, to było 14. spotkanie. Trudno uwierzyć, że uczestnicy tak długo wytrzymują.;) Ale na CornflowerBooks chętni spotykają się już od chyba 3 lat.
    dabarai
    2012/03/07 20:54:19
    Aniu - WOW. Tak trzymać! Ja zaś przypominam "Znamię" jako sugestię... :D

    OdpowiedzUsuń