sobota, 23 października 2010

Ach, te szwedzkie klimaty... - Johan Theorin

Przyznam się. Kiedy Padma pisała w samych superlatywach o powieściach Johana Theorina, które przetłumaczono na polski: Zmierzchu i Nocnej zamieci, zapragnęłam poznać tego wspaniałego autora. To cóż, że znów ze Szwecji, byle pisał dobrze. Zwłaszcza, że recenzje na innych blogach były jak najbardziej pozytywne. Tylko coś mi się tak kołatało po mózgu, że gdzieś już to nazwisko słyszałam... Wybrałam sie do księgarni i zerknęłam na półkę - no i proszę bardzo, miałam rację! Powieść Echoes from the Dead (polskie tłumaczenie: Zmierzch) wyżej wspomnianego Theorina zakupiłam już jakiś czas temu, zaniosłam do domu i ulokowałam w sypialni, żeby szybciej przeczytać, he he. Czym prędzej kupiłam drugą jego książkę do towarzystwa i popędziłam do domu, żeby przeszukać półki. I proszę, znalazłam. Przeczytałam. Od razu wspomnę, że okładka angielskiego (lub szwedzka) wydania jest o niebo lepsza, niż ta polska:
Akcja książki toczy się na malowniczej wyspie Olandii, wśród niegościnnych, lecz pięknych nizinnych pustkowi i nadmorskich plaż, gdzie wioski pustoszeją jesienią, a urokliwe krajobrazy podziwiają tylko nieliczni stali mieszkańcy wyspy. W latach siedemdziesiątych w małej wiosce Stenvik zaginął bez śladu pięcioletni Jens. Dwadzieścia lat później Julia, matka chłopca, która nie może się pogodzić ze zniknięciem syna i Gerlof, jej ojciec, mieszkający w domu opieki, próbują dociec, co stało się z Jensem. Czy możliwe, że z jego zaginięciem ma coś wspólnego „czarny charakter” z przeszłości, Nils Kant? Ale przecież on nie żyje od wielu lat...

Theorin opowiada historię Julii i Gerlofa powoli, w przerwach snując opowieść o Nilsie Kancie, która toczy się od lat trzydziestych dwudziestego wieku. Dwa wątki początkowo biegną równolegle, aż wreszcie zaczynają się splatać w jedną całość, zmierzając do zaskakującego finału.

Olandia, wyspa na której Theorin spędzał wakacje jako chłopiec, i gdzie umieścił akcję swoich powieści, to kraina pełna charakteru. Wyspa musiała chyba na pisarzu wyryć swoiste piętno, bo w jego opisach krajobrazy Olandii wprost ożywają na papierze – porywiste wiatry, mgły i bezkresny ogrom alvaretu (strasznie mnie zaciekawił ten nizinny krajobraz, przypomniał mi wrzosowiska z Tajemniczego ogrodu Burnett) budują atmosferę tej powieści. Napięcie rosło we mnie, kiedy czytałam o małym Jensie zagubionym we mgle, nie zelżało też kiedy Nils Kant pojawił się na scenie... Nieczęsto zdarza mi się, żeby czytane przeze mnie kryminały tak bardzo na mnie oddziaływały, ale według mnie Theorin mistrzowsko potrafi stopniować napięcie i jego powieść pełna jest niepokojących fragmentów, które pozostają w pamięci...

Żeby być sprawiedliwą, przyznam się tylko, że chociaż książka bardzo mi się spodobała, to dość długo trwało, zanim się porządnie wciągnęłam. Początkowo akcja wlokła się niemiłosiernie, jedynie fragmenty o Nilsie Kancie były ciekawe. Ale kiedy już akcja przyspieszyła, powieść wciągnęła mnie bez reszty.

Przeczytajcie tę książkę! Obłóżcie ją w jakiś ładny papier, żeby nie patrzeć na okładkę i dajcie jej szansę, bo warto! W 2007 roku Echoes from the Dead została uhonorowana przez Szwedzką Akademię Twórców Literatury Kryminalnej nagrodą za najlepszy debiutancki kryminał. Przede mną The Darkest Room ( polskie tłumaczenie: Nocna zamieć) i już ostrzę sobie zęby na kolejne spotkanie z Johanem Theorinem i Olandią.

1 komentarz:


  1. kasia.eire
    2010/10/23 22:38:57
    a ja właśnie po serii słodkich powieścideł, mam zamiar sięgnąć po coś krwawego, ciężkiego, smutnego, może wlaśnie po niego?
    kasia.eire
    2010/10/23 22:39:25
    fajny był ten poprzedni szablon, temu też nic nie brakuje, ale tamten jakiś taki... no fajny i tyle
    dabarai
    2010/10/23 22:47:51
    Theorin nie jest taki krwawy, raczej duszny i pochmurny... W sam raz na jesienne wieczory, gdy wiatr hula za oknem a w domu cieply kocyk, kawa czy herbata i ksiazka... mmm...

    Szablon poprzedni byl za bardzo wiosenny, ale byc moze powroci jak sie zrobi cieplej. Nie wiedzialam, ze szablon jest taki istotny, ja blog moj widze glownie od wewnatrz... Najbardziej bym chciala jakis taki swoj, oryginalny i tylko moj, ale mi brak zdolnosci w tym kierunku :)

    Pozdrawiam wieczorowo.
    kot_kreskowy84
    2010/10/24 07:59:56
    Ja się dopiero czaję na Theorina - "Nocna zamieć" od lipca stoi na półce i czeka na zimową aurę ;)
    lilithin
    2010/10/24 14:55:44
    Planuję przeczytać coś Theorina na wrocławski Festiwal Kryminałów, ale mogę nie zdążyć :(
    dabarai
    2010/10/24 18:23:42
    Lilith - Och, festiwal kryminału, jak to świetnie brzmi! Theorin jest właśnie taki jesienny, więc w sam raz się nada na listopad! Albo grudzień - kocie kreskowy!

    Pozdrawiam i zachęcam! :)
    maioofka
    2010/10/24 18:51:36
    Oba tytuły czekają od dawna na półce, a ja zamiast je poznać znowu do Agathy Christie sobie wracam. I co jakiś czas mam tylko przebłyski, że w tę zbrodnię to ja już się kiedyś wgryzałam ;)

    Jak dla mnie ten szablon jest bardzo przyjemny - w poprzednim wszystko mi zjeżdżało na jedna stronę ekranu i tekst był drobniutki. Teraz jest idealnie :)
    dabarai
    2010/10/24 20:20:49
    Maioofko, ja tez czasem wracam do czytanych wczesniej ksiazek - wracalabym czesciej, ale wiekszosc w wciaz w Polsce... Poza tym tyle mam nowych, ze mam wprost wyrzuty sumienia czytajac starocie, bo tu te nowe czekaja i czekaja...
    anhelli-anhelli
    2010/10/26 19:11:51
    Też je czytałam. Podoba mi się szczególnie ta szwedzka edycja. Czekam też na kolejne książki Johana ;)

    Pozdrawiam serdecznie a zakładki bardzo ładne ;)
    isabelle19
    2011/08/15 11:10:28
    A mnie się okładka podoba! Cała seria ze strachem wydawnictwa Czarnego świetnie wygląda. :)

    OdpowiedzUsuń