niedziela, 24 marca 2013

"Światło między oceanami" ("The Light Between Oceans" - M. L. Stedman)

Pierwszy raz usłyszałam o „The Light Between Oceans” („Światło między oceanami") M. L. Stedman gdy dowiedziałam się, że została ona nominowana do Women's Prize for Fiction, czyli byłej nagrody Orange. Piękna okładka przyciągnęła moją uwagę, opis zaintrygował, a kiedy przeczytałam pospiesznie ściągnięty na kindla fragment, wiedziałam, że książkę bardzo chcę przeczytać.  Okazało się, że M. L. Stedman udało się spełnić trzy warunki, które powodują, że książka potrafi utrzymać uwagę czytelnika. W „The Light Between Oceans” pisarka opowiedziała bowiem pasjonującą historię o intrygujących bohaterach i do tego osadziła ją w ciekawym miejscu.
Janus Rock to maleńka wysepka oddalona od południowo-zachodniego brzegu Australii o niemal sto mil, jedno z najbardziej niegościnnych i odludnych miejsc, na jakim zbudowano latarnię morską. Życie na Janus nie jest dla każdego – stanowisko na latarni obejmuje się na trzy lata, podczas których raz na pół roku na wyspę przypływa łódź z niezbędnymi zapasami i wieściami ze świata. Życie płynie odmierzane codziennymi obowiązkami, a człowiek często czuje się wydany na łaskę szalejących wokół żywiołów. Dla latarnika Toma Sherbourne'a Janus to okazja do tego, by uciec od koszmarów i przeżyć I wojny światowej. Rutyna i samotność bardzo mu odpowiadają. Dla jego młodej żony, Isabel, to nadzieja na życie pełne spokoju i szczęścia u boku ukochanego mężczyzny. Bezpiecznie samotni na maleńkiej wysepce, Tom i Izzy wiodą spokojne życie, a do osiągnięcia pełni szczęścia brakuje im tylko upragnionego dziecka. Kiedy pewnego dnia na wyspę przybija łódź z martwym mężczyzną i płaczącym niemowlęciem, Sherbourne'owie podejmują decyzję, która na zawsze odmieni ich życie.

Debiutancka powieść Stedman spodobała mi się bardziej, niż na to liczyłam. Najpierw świetne rozpoczęcie historii przykuło moją uwagę i sprawiło, że natychmiast musiałam się dowiedzieć, co stanie się dalej. Potem uwiódł mnie melodyjny, poetycki język, którym autorka opisała ludzkie odosobnienie i samotność, życie na wysepce oblewanej przez ocean, a jej język jeszcze bardziej potęgował poczucie wyobcowania i pewnej nierealności, budując klimat powieści. Opisy życia na Janus Rock były miejscami wprost magnetyczne – Tom i Izzy budujący sobie swój własny, doskonały świat, z dala od rzeczywistości, uciekający od problemów, żyjący w magicznej i szczęśliwej bańce mydlanej... I czytelnik, świadomy tego, że ta delikatna bańka może w każdej chwili prysnąć. 

„The Light Between Oceans” to porywająca i przejmująca opowieść o wyborach i ich konsekwencjach, o stracie i odzyskiwaniu, o miłości i wybaczaniu. Pojawiają się w niej potężne ładunki emocji i czasem nie łatwo mi było zdecydować, czy bohaterowie postępują słusznie, czy nie. Książka Stedman to opowieść o zwykłych ludziach postawionych w obliczu wyboru, którego konsekwencje okazują się tragiczne w skutkach. Czytelnik opowiada się po stronie to jednej to drugiej postaci, bo bohaterów nie sposób nie polubić, a żadne rozwiązanie nie wydaje się słuszne i żadne nie jest w pełni satysfakcjonujące. Przyznaję, że miejscami musiałam książkę po prostu odłożyć, by choć na trochę się uspokoić, po czym natychmiast do niej wracałam, by dowiedzieć się, co stało się dalej. (Tak, przyznaję, że moje emocjonalne rozedrganie miało sporo wspólnego także z napiętym tygodniem w pracy, ale książkę naprawdę czytałam w napięciu.) Po zakończeniu lektury doszłam do wniosku, że „The Light Between Oceans” przypomniała mi miejscami powieści Jodi Picoult, którymi się jakiś czas temu zaczytywałam. Podobne napięcie jakie towarzyszyło mi czytaniu powieści Picoult odnalazłam i w tej książce, ale powieść Stedman oprócz tego po prostu pięknie się czytało. W dodatku bohaterka oparła się pokusie i zakończenie powieści nie ma w sobie nic z zawrotnych, efektownych hollywoodzkich sztuczek. A to moim zdaniem świadczy jak najlepiej o kunszcie pisarskim autorki.

Jeśli chociaż trochę udało mi się was zachęcić do lektury, ma też dla was dobrą wiadomość – książka M. L. Stedman została już przetłumaczona na polski, pod tytułem „Światło między oceanami". (Niestety, opis wydawcy stanowczo ujawnia zbyt wiele, więc moim zdaniem powinniście go ominąć, by nie psuć sobie przyjemności lektury.) Mam też nadzieję, że Stedman coś znów niedługo napisze, bo jej debiutancka powieść udowadnia, że autorka ma prawdziwy talent. Mam nadzieję, że sięgniecie po „The Light Between Oceans” i że książka spodoba się wam tak samo jak mnie. Książkę polecam, a autorce życzę powodzenia i mam nadzieję, że znajdzie się wśród finalistek Women's Prize for Fiction.

10 komentarzy:

  1. No i zamówiłam:-) Namówiłaś mnie.
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, mam nadzieję, że się spodoba!

      Usuń
  2. Książka już dodana na czytnik:) Po pierwsze: po takiej recenzji aż chce się z nią zapoznać. Po drugie: jakoś zawsze marzyło mi się zamieszkanie w jednej z latarni morskich. Po trzecie: w piatek jadę do Kornwalii, więc taka książka z morzem w tle zdaje się idealna. Chyba że możesz polecić jakieś powieści bezpośrednio dotyczące Kornwalii:)
    Pozdrawiam! Swietnie pisany blog!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Merci. Tak ba szybko przychodzi mi do głowy Patrick Gale i Notes from the Exhibition i Rosamunde Pilcher, Shell seekers.... Pozdrawiam i życzę lepszej pogody...

      Usuń
  3. Jeny, zachęciłaś mnie totalnie. Czekałam na tę recenzję :) Pięknie napisałaś, z pewnością sięgnę po "Światło...". Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i polecam. Ciekawa jestem jak to polskie wydanie wyszło,jak przekład... Będę czekać na wrażenia z lektury.

      Usuń
  4. właśnie zaczynam czytać i bardzo mi się podoba /tommy/

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie skończyłam czytać.No cóż.....z łezką w oku:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem na ''świeżo'' po lekturze książki i jestem nią zachwycona! Pełna emocji, polecam każdemu. Pozdrawiam
    czytanienaprawdeuzaleznia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń