sobota, 30 marca 2013

Kryminał w angielskim stylu ("Morderstwo na mokradłach" - Sasza Hady)

Ostatnio znów naszła mnie ochota na kryminały, które na dobrych kilka miesięcy odstawiłam na półkę. Niespodziewanie przeczytałam aż trzy pod rząd. Co więcej, wszystkie trzy napisane przez polskie autorki. Na początku – obserwacja. Otóż, mam trochę problem z książkami polskich autorów i autorek, którzy akcję osadzają w innych krajach, a ich bohaterami czynią nie Polaków, a na przykład Anglików, czy Amerykanów. Nie za bardzo rozumiem, dlaczego ktoś decyduje się na ten zabieg – przecież chyba własne podwórko zna się najlepiej...? Po prostu kręcę na takie książki nosem. Jest tylko chyba jeden wyjątek, którym są właśnie kryminały – przeważnie takie stylizowane na modłę angielską.

Tak było i w przypadku „Morderstwa na mokradłach” Saszy Hady - gdyby to nie był kryminał, książką bym wzgardziła, bo autorka osadziła akcję na angielskiej prowincji, bohaterami czyniąc mieszkańców pozornie sielskiej wioski Little Fenn. Na szczęście powieść czyta się dobrze, chociaż za nic nie mogłam umiejscowić jej w czasie – z jednej strony była pełna nieco „staroświeckich” klimatów, brak też było współczesnych elementów, takich jak elektronika, a z drugiej autorka wspominała nazwiska bardziej współczesnych aktorów i aktorek. Wydaje mi się, że mógł to być zabieg celowy, dzięki temu powieść wydaje się tak jakby ponadczasowa. Ale ad rem, bo przecież nic jeszcze nie wspomniałam o samej książce...

Otóż pewnego dnia do prywatnego detektywa, Alfreda Bendelin (dyskrecja gwarantowana), który mieszka pod adresem 7c St Andrew Street, zgłasza się niejaka pani Bradbury, która pilnie potrzebuje jego pomocy. W jej domu znaleziono głowę znanego we wsi komiwojażera, a policja po prostu nie może sobie z tym poradzić. Niestety, słynny detektyw istnieje tylko na papierze i przez to przysparza prawdziwemu lokatorowi, Nicholasowi Jonesowi, niemało problemów. Najczęściej, kiedy na jego progu zjawiają się potencjalni klienci Alfreda Bendelina, Jones po prostu potrafi ich spławić. Tym razem jednak Jones okazuje się bezsilny wobec uroków ślicznej siostry pani Bradbury i zobowiązuje się do podjęcia tej sprawy, choć tak naprawdę jest policjantem specjalizującym się w fałszerstwach, a nie detektywem. Natychmiast zaczyna się pakować i w towarzystwie swego przyjaciela, Ruperta Marley'a, autora książek z Bendelinem w roli głównej, wyjeżdża do Little Fenn, czyli Mokradełka...

Fabuła „Morderstwa na mokradłach” nie jest oryginalna – morderstwo na wsi, gdzie wszyscy się znają i wszyscy są podejrzani, wiele postaci, które wiedzą o sobie wszystko i główny bohater, który usiłuje odnaleźć w tym wszystkim jakiś sens. Mimo iż historia mi się spodobała i nie domyśliłam się zakończenia, pod koniec czegoś mi w tej powieści zabrakło – jakby autorce zabrakło impetu. Pewne szczegóły nie zostały wyjaśnione, co było nieco denerwujące – mam nadzieję, że powodem jest to, że autorka w jakiś sposób nawiąże do tych ogniw w planowanej kontynuacji. Natomiast całość pozostawiła po sobie pozytywne wrażenie, bo Sasza Hady potrafi pisać, język jej powieści jest soczysty, potoczysty, a książkę się po prostu świetnie czytało. W dodatku pojawiają się w niej delikatne humorystyczne akcenty, a także subtelnie zarysowany wątek miłosny, który wcale nie rozwija się tak, jak się można tego spodziewać.

Postać nieco fajtłapowatego głównego bohatera wydała mi się ciekawa, chociaż myślę, że niezbyt wiarygodna – policjant podszywający się pod prywatnego detektywa, w dodatku fikcyjnego? Nie sądzę, żeby ktoś się na to nabrał. Ale początkowe komplikacje i nieporozumienia, kiedy Jones stara się wyjaśnić kim jest, były bardzo zabawne. Za to postać Ruperta, pewnego siebie pisarza i romansującego lowelasa była bardzo sympatyczna. Razem panowie stworzyli zabawny duet, który mam nadzieję, będzie miał jeszcze okazję razem rozwiązać jakąś zagadkę. Postacie drugoplanowe były równie intrygujące, szczególnie miejscowa panna Marple, czyli panna March, czołowa miejscowa plotkarka i źródło wszelkiej informacji.

„Morderstwo na mokradłach” Hady to jednym słowem niezły debiut. Autorka pokazała, ze potrafi pisać, więc mam nadzieję, że jej kolejne książki będą coraz lepsze. Będę się uważnie przyglądać następnym powieściom Saszy Hady, mam nadzieję, że uda jej się czymś mnie zaskoczyć.

11 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podobała ta książka i niecierpliwie czekam na kolejną /tommy/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie byłam specjalnie zachwycona, ale dobrze się czytało. Czytałam ją bezpośrednio po Morderstwie w Miłowie i porównywałam styl autorek - niebo i ziemia...

      Usuń
  2. Nie ukrywam, że mam straszną ochotę na tę książkę, A o tym umiejscawianiu akcji gdzieś za granicą niedawno dyskutowałam gdzieś, w kryminałach to nie przeszkadza, bo jest nieco bardziej wiarygodnie ;) Tylko brak elektroniki, do tej pory jak czytam np. powieści Kinga to się zastanawiam "czemu z komórki nie zadzwonił na pomoc?!" a potem sobie uświadamiam, że książkę napisano 30 lat temu... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie brak elektroniki nie przeszkadza, lubię kryminały retro i historyczne, tylko z ta książką miałam kłopot... Może ktoś jeszcze czytał i powie mi, czy jest to bardziej współczesna książka, czy nie...

      Usuń
  3. Hallo hallo, tu Sasza Hady :-) Bardzo dziękuję za wnikliwą, przemyślaną i ciekawą recenzję. Bardzo sobie cenię konstruktywną krytykę i czytelników, którzy kwestionują to i owo ;-) Jeśli chodzi o umiejscowienie akcji w czasie, to był to zabieg celowy - chciałam z jednej strony stworzyć wrażenie takiej bezczasowości czy może zawieszenia w czasie, żeby nawiązać do klasyki gatunku (motyw morderstwa w małej sielskiej miejscowości, postać detektywa-amatora, wiejskiej plotkarki itd.), a z drugiej myślałam o konkretnym roku i jest to zagadka dla czytelnika (nie chcę innym psuć zabawy, ale jeśli miałoby Cię dręczyć, mogę napisać na maila;-)) W każdym razie nie jest to kryminał retro, bo ja pamiętam te czasy ^^ I nie jest to kryminał tak do końca serio... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Szanowną Autorkę i dziękuję za miłe słowa. Będę z zaciekawieniem oczekiwać drugiej części. Naprawdę spodobał mi się styl, poproszę też więcej Ruperta! A jeśli chodzi o celowe nawiązanie do klasyki gatunku - rozumiem w takim razie czasowe niedopowiedzenie. Jeszcze raz dziękuję za odwiedziny :) PS> I poproszę o maila...

      Usuń
    2. Więcej Ruperta? Jestem jak najbardziej za:D

      Usuń
    3. Druga część już napisana ;-) I jest więcej Ruperta^^

      Usuń
    4. Cieszę się, pozdrawiam.

      Usuń
  4. No to cieszę się, że mam na półce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że warto poznać. A ja czekam na tom drugi.

      Usuń