czwartek, 11 listopada 2010

Cukiernia pod Amorem. Cieślakowie - Małgorzata Gutowska-Adamczyk

Na różne smutki i zgryzoty, na przemęczenie i jesienne chandry najlepszym lekarstwem jest coś słodkiego z cukierni. Najlepiej Cukierni pod Amorem Małgorzaty Gutowskiej- Adamczyk – ta książka ukoi duszę, zajmie umysł i da się wykazać wyobraźni. Pochłonęłam właśnie tom drugi tej niesamowitej sagi, Cukiernia pod Amorem. Cieślakowie, i zastanawiam się, co tu napisać nowego o tej książce. Wydaje się że nie będę specjalnie oryginalna i po prostu napisze, że to po prostu niezwykła książka.

Jest w niej wszystko, czego oczekuję od dobrej powieści. Przede wszystkim, wciągająca historia sięgająca korzeniami do przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku, opowiadająca dalsze losy rodzin, których łączą więzy pokrewieństwa, przyjaźnie i animozje. Są też wielkie namiętności, miłość, są też ważne przełomowe wydarzenia historyczne, nie brakowało mi też ciekawych szczegółów, opisów strojów, posiłków, zwyczajów i obyczajowych detali. Przede wszystkim cała powieść jest przesiąknięta czymś unikatowym, pewnym swoistym KLIMATEM, który sprawia, że Cukiernia pod Amorem to nie tylko wspaniała saga, portret obyczajowy dawnej polski, nad wyraz przejmująca historia ludzi, którzy stają się czytelnikowi bliscy, skupiają jego uwagę i nie pozwalają o sobie zapomnieć, ale i opowieść z duszą.

Muszę być sprawiedliwa i przyznać się, że współczesna część powieści, podobnie jak w pierwszym tomie, nie wciągnęła mnie w tym samym stopniu jak dawne dzieje rodzin Zajezierskich, Cieślaków i Toroszynów (no, może nie aż tak dawne, bo obejmujące przecież głównie czasy pierwszej wojny światowej i okres międzywojnia). Nie było jednak tych wtrętów zbyt wiele, dzięki czemu pozostałam zanurzona w świecie Cukierni aż do końca. 

Szczególnie interesującą bohaterką była Grażyna – Gina, która okazała się kobietą przedsiębiorczą, pełną fantazji i nie bojącą się czerpać z życia pełnymi garściami. Ona też wydała mi się wspaniale sportretowaną przedstawicielką pokolenia, prezentującą na kartach powieści uroki życia w tamtej epoce. Również emigracyjne przeżycia Marianny były interesująco ukazane, może szkoda tylko, że autorka nie poświęciła im więcej uwagi, podobnie jak życiu mieszkańców warszawskiego Powiśla, Cieślaków. Obawiam się jednak, że gdyby tak się stało, saga miałaby nie trzy a pięć lub sześć tomów...

Nie mogę jednak odnotować jednego zarzutu wobec tej książki! Otóż, kiedy już zbliżałam się do końca tej pasjonującej lektury, trochę przeciągając, żeby mi na dłużej starczyło, z niedowierzaniem stwierdziłam nagle, że chociaż myślałam, że do końca książki mam jeszcze kawałek, właściwa opowieść skończyła się na stronie 428, a kolejne czterdzieści stron przeznaczono na szczegółowe kalendarium i indeks osób! No nieładnie, pani Małgorzato, na tak pasjonującą powieść trzeba przeznaczyć każdy możliwy dostępny skrawek książki! Appendix można dodać jakoś tak osobno, najlepiej w formie osobnej książki, ze zbiorem opowiadań i anegdot z życia mieszkańców Gutowa! A poza tym, dlaczego musimy czekać na tom trzeci tak długo?! Jak można nas, wielbicieli Cukierni pozostawiać w takiej niepewności i nienasyceniu?! Kiedy ukaże się wreszcie trzeci tom, zamierzam przeczytać całość za jednym podejściem, delektując się każdą stroną tej wciągającej opowieści. Czego i wam życzę.

1 komentarz:


  1. edith26
    2010/11/11 22:13:37
    wszyscy tak chwalą a ja nie znam! od dawna obiecuję sobie, że kupię, jakoś to nadrobię... ale nie wychodzi ;)
    isabelle19
    2010/11/11 22:16:07
    Ja jestem pod urokiem Cukierni, a przede wszystkim Pani Małgorzaty. Cudowna osoba :)
    chwila60
    2010/11/12 14:33:54
    Też bardzo mi się podoba to połączenie elementów realnej historii z ciekawą zagadką i takim klimatem obyczajowej powieści. I każdy z tych elementów jest tu wyważony i nie przytłacza.
    dabarai
    2010/11/12 19:05:31
    edith, wydaje mi się, że naprawdę warto przeczytać, książka ma po prostu świetny klimat.

    Isabelle, bardzo bym chciała spotkać się z autorką, nie jestem jednak pewna, czy do Londynu przyjedzie, a szkoda...:)

    Chwilo, klimat jest faktycznie jedyny w swoim rodzaju.

    POzdrawiam :)
    anhelli-anhelli
    2010/11/17 17:49:41
    Pamiętam, że miałam kiedyś w planach pierwszą część, ale nie wyszło... Chyba się na obie książeczki zaczaję ;)

    Pozdrawiam serdecznie :)
    dabarai
    2010/11/17 21:22:03
    Anhelli - Oooo, koniecznie, kup i przeczytaj!
    chwila60
    2010/11/21 17:55:22
    Może warto sobie zrobić taki prezent pod choinkę?:)
    dabarai
    2010/11/21 17:57:10
    Chwilo, warto!
    Gość: gail, nat2-126.ghnet.pl
    2011/01/05 22:26:25
    Ufff...właśnie skończyłam i żałuję...
    ...żałuję, że na kolejny tom trzeba tak długo czekać. Te ksiązki są zdecydowanie zbyt krótkie. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń